czwartek, 28 lutego 2013

Rzodział 4 - Nie chcę już być z Tylerem, koniec z nami.

Caroline

Uśmiechnęłam się delikatnie i podążyłam za hybrydą. Cieszyłam się że przyszłam właśnie do niego, pozwolił mi się swobodnie wygadać, wypłakać oraz co najważniejsze wysłuchał mnie. Myślę że być może miał racje, ich związek ( Tyler + Hayley )trwał dawno a ja byłam tak naiwna i pozwalałam na to. Gdy weszłam do łazienki przeżyłam szok, była po prostu prześliczna. Złote ściany pięknie zdobione, ładna podłoga z kamieni oraz co najważniejsze wielka wanna. Myślę że sama łazienka była droższa od nie jednego całego domu. Podeszłam do niego patrząc jak napuszcza wodę i robi pianę. Gdy skończył spojrzał na mnie.
Klaus : Zaraz przyniosę Ci ręcznik i coś do spania. Poczekaj tu na mnie.
Powiedział i opuścił to pomieszczenie, ściągnęłam swoje brudne obłocone buty i odstawiłam je na bok. Zanurzyłam rękę w wodzie delikatnie się uśmiechając. Zauważyłam że obok wanny stoją trzy świeczki. Po chwili wrócił Klaus, podał mi ręcznik i koszulkę.
Klaus : Musisz mi wybaczyć, gdy Rebekah opuszczała ten dom zabrała ze sobą większość ubrań. Ale myślę że to się nada.
Uśmiechnął się do mnie lekko, trochę dziwnie się czułam jednak mimo wszystko przyjemnie.
- Jak ja Ci się odwdzięczę ?
Spytałam jednak on się tylko uśmiechnął, poczułam jego rękę na moim policzku. Było to miłe uczucie pełne troski i miłości, ale również i krępujące. Chyba to wyczuł bo zabrał rękę i wyszedł. Odłożyłam koszulkę oraz ręcznik na bok i szybko pozbyłam się swoich ubrań. Weszłam do wanny zanurzając się po szyję w wodzie, chciałam się zrelaksować i zapomnieć o tym wszystkim. Jutro przecież też był dzień ... Zobaczyłam że na stoliku stoją przeróżne środki higieniczne. Wyciągnęłam rękę by sięgnąć po jakieś mydło oraz szampon. Zwilżyłam swoje włosy i nałożyłam na nie szampon, dokładnie wtarłam go we włosy po czym go spłukałam. Było widać że to jeden z najlepszych szamponów bo moje włosy były miękkie. Dopiero po chyba pół godzinie, jak się już cała umyłam wyszłam z wanny. Wytarłam dokładnie swoje ciało oraz swoje włosy. Spuściłam wodę i nałożyłam na siebie białą dużą koszulkę, była strasznie przyjemna w dotyku. Podeszłam do lustra by się sobie przyjrzeć. Obok niego stał żel do twarzy, jak widać Rebekah nie zabrała wszystkich kosmetyków. Umyłam nim twarz po czym opuściłam łazienkę. Stanęłam w salonie szukając Klausa.
- Gdzie jesteś, Klaus ?
Spytałam cicho, jednak on to usłyszał. W przeciągu kilku sekund staną przede mną.
Klaus : Ślicznie wyglądasz Caroline.
Uśmiechnęłam się lekko, muszę przyznać że od dłuższego czasu poza Klausem nikt mi nie prawił komplementów.
- Ummm gdzie mogłabym ... ?
Spytałam cichym i delikatnym głosem wyczekując jego odpowiedzi, nie usłyszałam jej ale w zamian znalazłam się na jego rękach. Nie wiedziałam co powiedzieć ale nie sprzeciwiłam się wtuliłam się w jego tors, ludzkim tempem przeniósł mnie do jednej z licznych sypialni i położył na dużym, wygodnym łóżku. Przykryłam się delikatną w dotyku kołdrą. Spojrzałam na niego.
- Klaus. Powiesz mi co ja mam z tym wszystkim zrobić ? Mam tak po prostu pozwolić mu odejść ?
Spytałam wpatrując się w jego oczy, złapałam go za rękę lekko ciągnąć, chciałam mu dać znak by usiadł obok mnie. Jak już to zrobił usłyszałam jego głos.
Klaus : Kochasz Tylera ?
Tego pytania obawiałam się najbardziej. Nie wiedziałam co do niego czuję, czy to miłość czy już zwykłe przyzwyczajenie. Poza tym
zamiast o nim myślałam o pierwotnym, śniłam o nim. Czułam jakbym to w nim się zakochała.
- Nie wiem, kiedyś powiedziałabym że tak ale teraz nie umiem znaleźć odpowiedzi. Chcę by zniknął, chcę stanąć przed nim i ...
Klaus : Skończyć to ?
Spojrzałam na niego i kiwnęłam twierdząco głową.
- Nie chcę już być z nim, to koniec z nami.
Powiedziałam pewniej, nie odczuwałam już większego smutku. Położyłam głowę na poduszce i przymknęłam swoje powieki. Poczułam jak również i on kładzie się obok mnie. Położyłam dłoń na jego torsie i po kilku minutach zasnęłam.

Klaus

Gdy poczułem że już śpi na moich ustach zawitał delikatny uśmiech. Caroline była taka śliczna, wyglądała jak prawdziwy anioł. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją w czubek głowy, po czym wstałem i gasząc światło opuściłem pomieszczenie. Zszedłem na dół by sprawdzić jej ubrania, przeszukując je dostrzegłem całkowicie rozwalony telefon. Nie nadawał się już do niczego, wiedziałem że będzie trzeba kupić nowy. Wyjąłem z niego kartę i schowałem do kieszeni. Zawołałem jedną ze swoich lojalnych hybryd po czym kazałem jej dokładnie wyprać jej ubrania oraz przypilnować by spała. Sam wyszedłem do centrum handlowego. Pochodziłem trochę do nim i zakupiłem jej nowe, czyste ubrania oraz nowy najnowszy telefon i przy okazji ładny wisiorek. Gdy wróciłem było już naprawdę późno. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Caroline spała w mojej sypialni dlatego ja zasnąłem w innej. Wampirzyca śniła mi się już od dawna, jednak tym razem było to coś o wiele piękniejszego. Śniło mi się że nareszcie mnie pokochała, spędziliśmy upojną noc ... ale niestety wtedy się obudziłem. Zawsze coś musiało mi przerwać w najlepszym momencie. Gdy tylko wstałem i się ubrałem zajrzałem do sypialni Caroline. Zostawiłem na stoliku ładnie zapakowany wisiorek oraz jej nowy telefon z jej dawną kartą. Na krześle które stało obok łóżka położyłem czyste i nowe ubrania. Stanąłem przed jej łóżkiem i pogładziłem ją po policzku, po chwili opuściłem ten pokój. Zszedłem do salonu i nalałem do szklanki burbonu. Usiadłem na kanapie czekając aż moja ukochana się obudzi.

Caroline

Obudziły mnie rano promienie słoneczne, przeciągnęłam się i otarłam oczy pięściami. Byłam taka szczęśliwa, wypoczęta nie myślałam już o swoim chłopaku choć wiedziałam że będę musiała się z nim dzisiaj ostatecznie rozliczyć. Siadając na łóżku zauważyłam nowe ubrania, szybko wzięłam je do ręki. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, spoglądając w bok mym oczom ukazał się nowy śliczny telefon oraz piękne pudełeczko. Otwierając je czułam że zamarłam, był tam prześliczny naszyjnik. stałam z łóżka i poszłam do łazienki która była przy pokoiku. Umyłam się i założyłam kremową luźną koszulkę oraz kremowe spodnie. Uczesałam ładnie włosy robiąc kucyka na bok, założyłam śliczny naszyjnik. Przez chwilę poczułam że Klaus jest wszystkim co mam, że go kocham ... właściwie to od dawna coś do niego czułam, jednak nie byłam do końca pewna co to takiego. Zeszłam na dół widząc pierwotnego podeszłam do niego.
- Dziękuje za wszystko Klaus, jesteś kochany.
Powiedziałam posyłając mu czuły pełen wdzięku uśmiech, on wstał z kanapy i podszedł do mnie. Było widać że podobałam mu się i cieszył się z mojego towarzystwa. Przy nim czułam się jak kobieta, ale najpierw chciałam zakończyć to wszystko z Tylerem. Jednak poczułam bliskość pierwotnego , jego dłoń w mojej tali. Nie byłam pewna co do jego zamiarów, jednak byłam ciekawa. Spojrzałam głęboko w jego oczy i po chwili zupełnie się w nich zatraciłam zbliżyłam się do niego kładąc dłoń na jego ramieniu. Zbliżyłam swoje usta do jego, a właściwie razem to zrobili. Gdy już mieliśmy się pocałować coś a właściwie ktoś nam przeszkodził.

~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~

W następnym rozdziale dowiemy się kto przeszkodził naszej parze, oraz zobaczymy rozmowę z Tylerem ( przy której będzie uczestniczył Klaus ^^ ) Chcę was przeprosić za być może tym czasowy brak akcji, jednak gdy wkroczy Rebekah będzie jej dużo :3 Miło czytania, zapraszam do komentowania

Pokaż swoją miłość dzięki profilkom :D

środa, 27 lutego 2013

Rozdział 3 - Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła, Klaus ...

Caroline

Wracając do domu cały czas myślałam o Klausie, co było straszne. Zapomniałam o swoim pijanym ale jednak chłopaku. Dreptałam powoli po chodniku patrząc raz na drogę, raz na niebo. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech, jednak myślę że każda osoba jaką napotkam może to szybko zmienić, co właściwie stało się. Gdy po paru minutach stanęłam przed domem usłyszałam głos swojego sąsiada " Słyszałaś że niedaleko spłoną dom a w nim całkiem młody chłopak ? Biedna panna Gilbert najpierw straciła rodziców a potem jedynego brata. Teraz nawet nie ma gdzie mieszkać " Obróciłam się i zobaczyłam najmilszych staruszków w okolicy, małżeństwo Smith. Westchnęłam cicho, niestety prawda była o wiele gorsza. Ale taj z jednym mieli rację, Elena straciła wszystko, nawet swoje człowieczeństwo. Dzisiaj wieczorem miałam się z nią spotkać oraz braćmi Salvatore. Mimo wszystko na razie wolałam pobyć trochę sama i przemyśleć to wszystko. Gdy weszłam do domu od razu udałam się do kuchni. Odkręciłam wodę i pozwoliłam by wlała się swobodnie do czajnika,po czym postawiłam go na palniku a do kubka wrzuciłam szklankę swojej ulubionej herbaty. Czekałam jakiś czas aż woda się zagotuje, wlałam ją do kubka. Wsypałam tam jeszcze 2 łyżeczki cukru i dokładnie zamieszałam. Wzięłam herbatę i usiadłam na kanapie. Zaczęłam oglądać przeróżne programy telewizyjne. Po paru godzinach zauważyłam na zegarku, że zbliża się już 17. Szybko wstałam i pobiegłam do Tylera. Miałam dziwne uczucie, że za nim spotkam się z przyjaciółką muszę go odwiedzić, po za tym chciałam go przeprosić za swoje idiotyczne zachowanie w barze. Jak tylko mi otworzył drzwi weszłam do środka, przechodząc od razu do salonu. Nie wyczuwałam już od niego zapachu alkoholu, no może troszeczkę. Spojrzałam na niego.
- Chcę Cię przeprosić za całą aferę którą Ci zrobiłam.
Podeszłam do niego i złapałam go za ręce.
Tyler : To nie jest tak jak myślisz Caroline ... Może trochę się upiłem ale uwierz ona nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Potrzebowałem jej by pomogła mi odszukać pewną osobę.
Spojrzałam w jego śliczne oczy, delikatnie się uśmiechając. Nie interesowałam się zbytnio tym kogo szukał. Było mi tylko głupio że zrobiłam mu taką scenkę przy ludziach.
- Kocham Cię kochanie, przepraszam za wszytko. Teraz muszę iść do Eleny.
Powiedziałam i opuściłam jego mieszkania. Jednak gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam znajomy głos wytężyłam swój wampirzy słuch i przysłuchiwałam się dokładnie ich rozmowie.

Hayley : Kto to kochanie ?
Tyler : Caroline ...
Hayley : Powiedziałeś jej ?
Tyler : Jeszcze nie ...
Haykey : Masz zamiar w ogóle to zrobić ?
Tyler : Oczywiście że mam. Nie chcę być już z nią, ale nie chcę jej ranić. Po za tym to właśnie dzięki niej Klaus mnie jeszcze nie zabił.
Hayley : Więc opuśćmy to miasto i wyjedźmy gdzieś. Kocham Cię Tyler i nie chcę by on Ci coś zrobił, ale nie mogę również patrzeć na to jak się całujecie i udawać że wszystko jest ok.
Tyler : Jutro wszystko załatwię, a teraz chodź tu skarbie.

Potem było słychać już tylko mlaskanie i głośne śmiechy. Czułam jak momentalnie do moich oczu napływają gorzkie łzy. Wampirzym tempem opuściłam jego przeklętą posiadłość. Usiadłam na trawniku opierając się o jakieś stare i brudne drzewo. Zaczęłam strasznie płakać, łzy ciurkiem spływały po moich policzkach. Przesiedziałam tak chyba godzinę, słysząc dzwonienie telefonu pod wpływem złości rozwaliłam go. Wstąpiłam do jakiegoś sklepu kupując butelkę szampana. Opuszczając go zaczęłam ponownie płakać. Szybko ją otworzyłam i wypiłam całą jej zawartość, rzuciłam pustą w jakieś krzaki. Zbliżała się powoli noc, dla Stefana najważniejsza była teraz Elena, moja matka jest w pracy a ja po prostu potrzebowałam kogoś kto mnie wysłucha i się mną zaopiekuję. Problemem było to że takiej osoby nie było, no chyba że ... Westchnęłam cicho i zmierzyłam w stronę jego domu. Poczułam jak spada na mnie coś mokrego, unosząc głowę do góry zauważyłam a właściwie poczułam szybko nasilający się deszcz. W innym wypadku szybko bym uciekła jednak teraz nie miał dla mnie znaczenia mój wygląd, który i tak był już z pewnością okropny. Po kilku minutach dotarłam do chyba największej i najpiękniejszej rezydencji w Mystic Falls. Zapukałam niepewnie do drzwi mężczyzny.

Klaus

Gdy wróciłem do domu, od razu wziąłem się za rysowanie przepięknej Caroline. Miałem ją cały czas w swojej głowie. Mój brat Kol był teraz u jakiejś dziewczyny i pewnie szybko nie wróci. Słysząc pukanie zdziwiłem się jednak postanowiłem sprawdzić kto to. Niechętnie do nich podszedłem i je otworzyłem. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Moja ukochana stała tam w brudnych, przemoczonych ubraniach oraz rozczochranych włosach. Cienie do oczu wraz z tuszem spływały po jej policzku i mieszały się ze łzami. Nie czekając na nic szybko do niej wyszedłem. Otuliłem ją swoim ramieniem i wprowadziłem do domu. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Podszedłem do kanapy tak by mogła na niej usiąść. Zdjąłem z niej przemokniętą kurtkę i odłożyłem na bok, przykryłem ją kocem, wiedziałem że wampir nie odczuwał chłodu jednak być może był to taki ludzki odruch z mojej strony. Wziąłem do ręki kilka chusteczek i siadając obok niej delikatnym ruchem wytarłem jej rozmazany makijaż oraz łzy.
- Caroline co się stało ?
Spytałem zaniepokojony, głaskałem delikatnie jej policzek.
Caroline : Dziękuje.
Wyszeptała cicho patrząc na mnie.
Caroline : To Tyler ...
Słysząc jej słowa poczułem ogromną złość, że ją zranił oraz żal że ponownie mu zaufała i pozwoliła mu na to. Objąłem ją chcąc ją uspokoić oraz dowiedzieć się co się stało.
Caroline : Poszłam do niego by go przeprosić i ... i przeprosiłam go. I on ... on mi to wszystko wyjaśnił. I gdy wyszłam z jego domu usłyszałam głos ... usłyszałam Hayley.
Mówiła to wszystko niepewnie co chwilę się jąkając i dławiąc swoim płaczem. Mocniej ją objąłem i zacząłem głaskać po ramieniu. Chciałem by się wypłakała i uspokoiła, oraz by wszystko powiedziała. Słuchałem uważnie każdego jej słowa.
Caroline : I oni są razem, kochają się. Tyler jest tylko ze mną po to bym zapewniła mu ochronę przed Tobą. A ja już tak nie chcę ... Jutro ma zamiar się ze mną rozstać i wyjechać z Hayley daleko stąd.
W tej chwili złość i nienawiść którą darzyłem Tylerem poszerzyła się, miałem ochotę zabić jego oraz wilczycę. Jednak teraz musiałem być przy swojej ślicznotce, poczułem jak się we mnie przytula. Zalała swoimi łzami moją koszulkę jednak nie obchodziło mnie to teraz. Po chwili wstała a ja razem z nią.
Caroline : Chciałam się komuś wygadać. Przepraszam że zajęłam Ci twój cenny czas, będę już wracała do domu.
- Na mnie zawsze możesz liczyć Caroline, jeśli masz jakiś problem chętnie Ci pomogę. Nie mogę Ci jednak pozwolić byś wróciła do domu. Zaraz przygotuję Ci kąpiel i znajdę jakieś czyste, suche ubrania. A jak się u mnie prześpisz nic się nie stanie. Mam mnóstwo sypialni więc nie musisz się niczego obawiać.
Powiedziałem ze spokojem patrząc w jej oczy.
Caroline : Dziękuje za wszystko, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła ... teraz nie mam nikogo, tylko tobie mogłam się wygadać, widziałam że mnie wysłuchasz.
Słysząc jej słowa uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w jej śliczne lecz niestety smutne oczy.
- Pójdę przygotować wodę Caroline, pamiętaj ja zawsze będę przy Tobie.
Szepnąłem idąc w stronę łazienki.

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 2 - Kocham tylko Tylera i trzymajmy się tego ... chyba

Caroline

Właściwie nie wiedziałam dlaczego się na to zgodziła, może po protu brakowało mi towarzystwa ? Coraz częściej siedzę sama, w domu ... trzeba to zmienić a wypad z pierwotnymi do baru mógł być dobrym początkiem. Dalszą drogę odbyliśmy w milczeniu, od czasu do czasu kątem oka zerkałam na Klausa oraz na jego brata. Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce usiedliśmy przy barze, oczywiście ja pośrodku przez co czułam się trochę niezręcznie. Kol zamówił dla nas jakieś drinki. Jak by spojrzeć na niego z drugiej strony wydawał się być całkiem miły, albo po prostu chciał zagadać do mnie i wkurzyć Klausa. Wiem że on mnie kocha, zresztą ja go chyba ... Ughr ja nawet o tym nie pomyślałam, kocham tylko Tylera i tego się trzymajmy. Z kłótni samej z sobą wyrwał mnie głos młodszego brata.
Kol : Powinnaś czasami nas odwiedzać, wiesz może jesteśmy wampirami ale nie gryziemy.
Słysząc jego słowa na mojej twarzy namalował się szeroki uśmiech, upiłam łyk swojego drinka. Był całkiem niezły szkoda że nie pamiętam nazwy, ale teraz nie mam nawet czasu by zapytać o to Kola. Spojrzałam na niego.
- W co jak w co, ale w to nie uwierzę.
Odparłam z rozbawieniem, słysząc aksamitny głos Klausa mój wzrok przeniósł się na niego.
Klaus : Trudno jest uwierzyć w to że potrafimy kły trzymać przy sobie ?
Spytał zabawnie falując brwiami, zaśmiałam się słodko patrząc mu w oczy.
- Tak.
Odparłam posyłając mu czuły uśmiech, nigdy bym wcześniej tak nie pomyślała, ale czułam że mogłabym spędzić z nimi cały wieczór. Chcąc sprawdzić kto jest w barze rozejrzałam się, nagle mym oczom ukazał się Tyler. Zdziwiło mnie to, tym bardziej że siedział sam przy stoliku. Nie chciałam by mnie zauważył jednak ciekawość kazała poczekać i sprawdzić co on kombinuje. Po chwili podeszła do niego jakaś lalunia i zaczęła z nim flirtować, a on jej na to pozwalał! Oburzona odstawiłam swojego drinka na blat i podeszłam do niego.
- Tyler !
Krzyknęłam cicho zakładając obie ręce. Było widać że jest zdziwiony, na dodatek było czuć od niego alkohol.
Tyler : Caroline ? Co ty tu robisz ?
Spytał zdezorientowany.
- Co ja tu robię ? Co ty tu robisz ? Nie dość że jesteś pijany to jeszcze zabawiasz się z jakąś lafiryndą !
Powiedziałam zła, już nawet nie zwracałam uwagi na to czy patrzą na nas pierwotni czy nie.
Tyler : Uspokój się i przeproś Nicole.
Słysząc jego słowa zatkało mnie.
- Że co ? Ja mam ją przepraszać ? Wiesz co ... ? Szkoda mi na Ciebie słów, jesteś żałosny i tyle !
Warknęłam i opuściłam bar, nie chciałam na niego patrzeć.

Klaus

W pierwszej chwili byłem wkurzony na Kola że się wtrącił, ale teraz wydawało się mieć to swoje plusy. Mimo iż on również do niej się zbliżał, nie miał żadnych szans. Widząc jak Caroline odchodzi na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Wiedziałem że idzie do Tylera oraz to że wyniknie z tego kłótnia. Kątem oka zerkałem na nich, uważnie słuchając. Nie chciałem przegapić żadnego słowa. Gdy opuściła bar zwróciłem się do Kola.
- Żegnaj braciszku.
Powiedziałem wstając z miejsca. Szybko wybiegłem za dziewczyną, nie chciałem aby daleko odeszła. Widząc jak stoi przy drzewie podbiegłem do niej.
Caroline : Dlaczego zawsze musicie być takimi świniami !?
Spytała robiąc wkurzoną minkę i patrząc w moje oczy, wyglądało to trochę zabawnie. Mimo iż próbowałem być poważny na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jedną ręką oparłem o drzewo, co sprawiło że zbliżyłem się do Caroline.
- Nie wiem sprawa genów. Ale czy to oznacza że ja również jestem świnią ?
Spytałem patrząc w jej oczy, widziałem jak na jej twarzy stopniowo pojawia się uśmiech.
Caroline : Dobrze masz rację, przepraszam. Ty tylko czasami zachowujesz się jak świnia.
Słysząc jej słowa mój uśmiech poszerzył się.
- Że ja ?
Spojrzałem w jej oczy, lekko przyduszając do drzewa.
Caroline : Wiesz o co mi chodzi, a teraz wybacz muszę iść do domu. Sama.
Powiedziała posyłając mi uśmiech, który oczywiście odwzajemniłem. Pozwoliłem jej odejść, być może nie powinienem ale na dziś i tak się mocno do niej zbliżyłem. Nie za bardzo miałem ochotę wracać do Kola, dlatego i ja skierowałem się w stronę domu.

~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~

Mam nadzieję że się wam spodoba. W następnym rozdziale Klaus i Caroline niezwykle się do siebie zbliżą, dojdzie również do ostatecznej wymiany zdań z Tylerem.

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 1 - Bałam się że znowu mną zawładnie, co właściwie stało się ...

Klaus

Cały wczorajszy dzień spędziłem na poszukiwaniach lekarstwa dla Eleny, nie miałem zbytnio czasu by nawet pomyśleć o czymś innym. No może moją głowę zawracała jedna myśl, piękna myśl bo dokładnie Caroline. Zanim ułożyłem się do snu narysowałem jej portret. Nie sprawiło mi to większej trudności, nigdy nie zapomniał bym przecież jak wygląda mój największy skarb. Dzisiaj rano zauważyłem że nie mamy w barku ani jednej butelki alkoholu, wysłałem więc jedną z hybryd by po nią poszła. A ja postanowiłem tym czasem przejść się z Kolem do baru. Lubiłem z nim tam chodzić, przez taką błahostkę miałem pewność że nasze relacje się nie zepsują i nie będzie próbował mnie wykończyć tak jak Rebekah. Po drodze rozmawiałem z nim o różnych sprawach. Więc zbytnio nie zwracałem uwagi na to kto obok nie przechodzi. Znajdowaliśmy się obok parku, szliśmy ludzkim tempem by nie wzbudzać podejrzeń wśród miejscowych. Nagle mym oczom ukazała się piękna dziewczyna, mój Anioł dokładnie. Zostawiłem więc Kola samego i szybko do niej podbiegłem. Siedziała na brzegu fontanny i spoglądała w wodę. Po krótkiej chwili zauważyłem w niej swoje odbicie, ona również je dostrzegła bo delikatnie się uśmiechnęła.
- Witaj kochana.
Powiedziałem cicho, jednak nie zabrakło w moim wyrażeniu swojego brytyjskiego akcentu który kusił wiele dziewcząt. Na mojej twarzy namalował się czuły uśmiech. Poszerzył się widząc jak się do mnie odwraca.
Caroline : Zaraz przyjdzie tu Tyler, Klaus ...
Powiedziała cicho spuszczając wzrok. Jednak mnie mało on obchodził, miałem kolejną okazję by porozmawiać z moją ukochaną. Usiadłem - obok niej patrząc w jej oczy. Chciałem by również w nie spojrzała.
- Możliwe, ale dopóki on nie przyjdzie nie zostawię Cię samej.
Odparłem posyłając jej swój czuły uśmiech. Wiedziałem że może udawać że mnie nienawidzi jednak w głębi duszy czuje coś do mnie. Dlatego tak dobrze nam się rozmawia gdy jesteśmy sami. Uniosła swoją głowę i spojrzała w moje oczy, otworzyła delikatnie usta jakby chciała coś powiedzieć ale po chwili zamknęła je. Zatopiłem się w jej oczach a ona chyba w moich. Przez dłuższą chwilę nie odzywaliśmy się do siebie, złapałem ją delikatnie za rękę. Jednak wszystko przerwał nam mój cudowny braciszek Kol.

Kol

Gy Klaus tak po prostu odszedł wkurzyłem się, bo musiałem pójść sam do baru. W głębi dostrzegłem Caroline, to pewnie przez nią zmienił plany, a raczej na pewno. Jednak ze mną nie ma tak łatwo. Początkowo stałem, czekałem na dalszy rozwój akcji. Gdy jednak w miarę wystarczająco się zbliżyli zacząłem działać. Szybko do nich podszedłem, stanąłem na przeciw nich.
- Co ja tu widzę, mój kochany braciszek z piękną Caroline.
Odparłem wesoło, w moim głosie można było wyczuć nutkę ironii. Gdy urwali swój kontakt wzrokowy na mojej twarzy wymalował sie triumfalny uśmiech. Klaus z pewnością chciał już coś powiedzieć jednak ja zwróciłem się do Caroline.
- Właśnie szedłem z bratem do baru, jednak nagle zmienił zdanie. No cóż nie ma co mu się dziwić, że wolał towarzystwo takiej ślicznej dziewczyny jak ty. Wiesz że cały czas rysuje twoje portrety ? On naprawdę Ciebie ...
I tu nie dokończyłem bo wyrwał się głos Nika.
Klaus : Kol !
Powiedział a właściwie warknął stanowczo co miało mi dać do zrozumienia że jeśli się nie zamknie zabije mnie, jednak ja mało sobie z tego robiłem.
- Spokojnie bracie, musisz się opanować.
Powiedziałem patrząc na niego, mój wzrok przeniósł się ponownie na Caroline.
-Ale co ja mówiłem ? Ach tak już pamiętam. Wybrałabyś się z nami do baru ? Było by mi bardzo miło, nam.
Mój wzrok cały czas był na niej, wiedziałem że w ten sposób uda mi się po wkurzać swojego brata.

Caroline

Postanowiłam że przejdę się i usiądę na fontannie, spojrzałam w wodę cały czas myśląc o swoim śnie. Widząc Klausa jakoś sama się uśmiechnęłam. Słysząc jego głos wiedziałam że muszę coś wykombinować, wymyśliłam więc spotkanie z Tylerem. Nie chciałam zostać sama z Klausem, bałam się że znowu mną zawładnie, że znowu namiesza mi w głowie. Co właściwie stało się. Na całe szczęście przerwał nam Kol, czułam że coraz bardziej zbliżam się do Niklausa co było złe, kocham i chodzę w końcu z Tylerem a nie z nim. Słysząc słowa młodszego z pierwotnych kąciki moich warg uniosły się ku górze. Czułam że jestem piękna i komuś na mnie zależy, Tyler coraz rzadziej to okazywał. Ostatnio coraz bardziej się od siebie oddalamy, po za tym on się tak nie starał jak Klaus. Spojrzałam na wampira.
- Wiesz właściwie to nie powinnam. Czekam na Tylera ... jednak on już chyba nie przyjdzie.
Westchnęłam cicho, wiedziałam ze muszę kontynuować to co zaczęłam.
- Ale ok, niech Ci będzie.
Uśmiechnęłam się wstając z fontanny. Całą trójką ruszyliśmy do baru.


poniedziałek, 18 lutego 2013

Prolog


Caroline

~§ Ubrana w jasną sukienkę i białe kozaczki chodziłam ciemnymi uliczkami., właściwie myślę że wtedy wszystkie były ciemne gdyż była przerwa w dostawie prądu. Zastanawiało mnie tylko to dlaczego na dworze nikogo nie ma, jedynie od czasu do czasu przechodzili obok mnie jacyś ludzie. Jednak gdy chciałam się do nich odezwać ignorowali mnie, traktowali jak powietrze. Czując krople deszczu spojrzałam w niebo, uśmiechnęłam się delikatnie. Stałam tak na środku ulicy bez żadnego sensu, dopiero słysząc jakiś szelest obejrzałam się. Zauważyłam ciemną zakapturzoną postać, lekko się jej przestraszyłam dlatego zaczęłam iść. Widząc że podąża za mną przyśpieszyłam aż w końcu zaczęłam biec. Nie miałam pojęcia czego ode mnie chce, szybko skręciłam w ciemny zakamarek chcąc się ukryć. Postałam tam przez kilka minut, delikatnie wychyliłam głowę by sprawdzić czy ona nadal tam jest. Gdy stwierdziłam że jestem sama ruszyłam. Jednak robiąc pierwszy krok odbiłam się od czyjegoś torsu. Moim oczom ukazała się ta sama postać, jak podniosła rękę delikatnie się cofnęłam. Myślałam że coś mi zrobi jednak chciała zdjąć tylko kaptur.
- Tyler ?
Spytałam z niedowierzaniem, więc to on mnie straszył ... Ciekawiło mnie co on tu robi, jednak czując jego słodkie wargi przestałam o tym myśleć. Wampirzym tempem przycisnęłam go do ściany i namiętnie całowałam. Zaczęłam rozpinać jego koszulkę, gładząc umięśniony tors. Uniosłam głowę do góry by móc spojrzeć ukochanemu w oczy. Ale zamiast niego zauważyłam Klausa. Przerażona szybko się cofnęłam. §~

Od razu otworzyłam powieki, mój oddech przyśpieszył. Uspokoiłam się dopiero gdy zauważyłam że to był tylko sen a ja jestem w swoim domu. Przeniosłam swój wzrok na okno, rzeczywiście padało nawet grzmiało. Powoli opuściłam łóżko i zasłoniłam zasłony. Patrząc na zegarek dostrzegłam zmieniające się cyferki, właśnie nastała północ. Wróciłam do łóżka starając się nie myśląc o tym śnie. Skąd tam się wziął Klaus ? Już nawet nie mam pewności że z początku całowałam Tylera, nie wiem czy on tam w ogóle był. Ułożyłam się wygodnie i po chwili ponownie zasnęłam [...] Obudziłam się pełna energii nad ranem. Spojrzałam na bok gdzie czekało na mnie śniadanie. Na zegarku wyświetliła się 7 ale był weekend więc nie musiałam szykować się do szkoły. Mojej mamy pewnie nie ma w domu, już dawno wyszła do pracy. Czując cudne promienie słoneczne na mojej twarzy zawitał uśmiech. Leniwie wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Gdy byłam już czysta nałożyłam wygodne czarne rurki, czerwony top i czarną skórzaną kurtkę. Gdy zjadłam śniadanie opuściłam dom, myśląc o swoim dziwnym śnie.