środa, 27 lutego 2013

Rozdział 3 - Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła, Klaus ...

Caroline

Wracając do domu cały czas myślałam o Klausie, co było straszne. Zapomniałam o swoim pijanym ale jednak chłopaku. Dreptałam powoli po chodniku patrząc raz na drogę, raz na niebo. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech, jednak myślę że każda osoba jaką napotkam może to szybko zmienić, co właściwie stało się. Gdy po paru minutach stanęłam przed domem usłyszałam głos swojego sąsiada " Słyszałaś że niedaleko spłoną dom a w nim całkiem młody chłopak ? Biedna panna Gilbert najpierw straciła rodziców a potem jedynego brata. Teraz nawet nie ma gdzie mieszkać " Obróciłam się i zobaczyłam najmilszych staruszków w okolicy, małżeństwo Smith. Westchnęłam cicho, niestety prawda była o wiele gorsza. Ale taj z jednym mieli rację, Elena straciła wszystko, nawet swoje człowieczeństwo. Dzisiaj wieczorem miałam się z nią spotkać oraz braćmi Salvatore. Mimo wszystko na razie wolałam pobyć trochę sama i przemyśleć to wszystko. Gdy weszłam do domu od razu udałam się do kuchni. Odkręciłam wodę i pozwoliłam by wlała się swobodnie do czajnika,po czym postawiłam go na palniku a do kubka wrzuciłam szklankę swojej ulubionej herbaty. Czekałam jakiś czas aż woda się zagotuje, wlałam ją do kubka. Wsypałam tam jeszcze 2 łyżeczki cukru i dokładnie zamieszałam. Wzięłam herbatę i usiadłam na kanapie. Zaczęłam oglądać przeróżne programy telewizyjne. Po paru godzinach zauważyłam na zegarku, że zbliża się już 17. Szybko wstałam i pobiegłam do Tylera. Miałam dziwne uczucie, że za nim spotkam się z przyjaciółką muszę go odwiedzić, po za tym chciałam go przeprosić za swoje idiotyczne zachowanie w barze. Jak tylko mi otworzył drzwi weszłam do środka, przechodząc od razu do salonu. Nie wyczuwałam już od niego zapachu alkoholu, no może troszeczkę. Spojrzałam na niego.
- Chcę Cię przeprosić za całą aferę którą Ci zrobiłam.
Podeszłam do niego i złapałam go za ręce.
Tyler : To nie jest tak jak myślisz Caroline ... Może trochę się upiłem ale uwierz ona nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Potrzebowałem jej by pomogła mi odszukać pewną osobę.
Spojrzałam w jego śliczne oczy, delikatnie się uśmiechając. Nie interesowałam się zbytnio tym kogo szukał. Było mi tylko głupio że zrobiłam mu taką scenkę przy ludziach.
- Kocham Cię kochanie, przepraszam za wszytko. Teraz muszę iść do Eleny.
Powiedziałam i opuściłam jego mieszkania. Jednak gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam znajomy głos wytężyłam swój wampirzy słuch i przysłuchiwałam się dokładnie ich rozmowie.

Hayley : Kto to kochanie ?
Tyler : Caroline ...
Hayley : Powiedziałeś jej ?
Tyler : Jeszcze nie ...
Haykey : Masz zamiar w ogóle to zrobić ?
Tyler : Oczywiście że mam. Nie chcę być już z nią, ale nie chcę jej ranić. Po za tym to właśnie dzięki niej Klaus mnie jeszcze nie zabił.
Hayley : Więc opuśćmy to miasto i wyjedźmy gdzieś. Kocham Cię Tyler i nie chcę by on Ci coś zrobił, ale nie mogę również patrzeć na to jak się całujecie i udawać że wszystko jest ok.
Tyler : Jutro wszystko załatwię, a teraz chodź tu skarbie.

Potem było słychać już tylko mlaskanie i głośne śmiechy. Czułam jak momentalnie do moich oczu napływają gorzkie łzy. Wampirzym tempem opuściłam jego przeklętą posiadłość. Usiadłam na trawniku opierając się o jakieś stare i brudne drzewo. Zaczęłam strasznie płakać, łzy ciurkiem spływały po moich policzkach. Przesiedziałam tak chyba godzinę, słysząc dzwonienie telefonu pod wpływem złości rozwaliłam go. Wstąpiłam do jakiegoś sklepu kupując butelkę szampana. Opuszczając go zaczęłam ponownie płakać. Szybko ją otworzyłam i wypiłam całą jej zawartość, rzuciłam pustą w jakieś krzaki. Zbliżała się powoli noc, dla Stefana najważniejsza była teraz Elena, moja matka jest w pracy a ja po prostu potrzebowałam kogoś kto mnie wysłucha i się mną zaopiekuję. Problemem było to że takiej osoby nie było, no chyba że ... Westchnęłam cicho i zmierzyłam w stronę jego domu. Poczułam jak spada na mnie coś mokrego, unosząc głowę do góry zauważyłam a właściwie poczułam szybko nasilający się deszcz. W innym wypadku szybko bym uciekła jednak teraz nie miał dla mnie znaczenia mój wygląd, który i tak był już z pewnością okropny. Po kilku minutach dotarłam do chyba największej i najpiękniejszej rezydencji w Mystic Falls. Zapukałam niepewnie do drzwi mężczyzny.

Klaus

Gdy wróciłem do domu, od razu wziąłem się za rysowanie przepięknej Caroline. Miałem ją cały czas w swojej głowie. Mój brat Kol był teraz u jakiejś dziewczyny i pewnie szybko nie wróci. Słysząc pukanie zdziwiłem się jednak postanowiłem sprawdzić kto to. Niechętnie do nich podszedłem i je otworzyłem. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Moja ukochana stała tam w brudnych, przemoczonych ubraniach oraz rozczochranych włosach. Cienie do oczu wraz z tuszem spływały po jej policzku i mieszały się ze łzami. Nie czekając na nic szybko do niej wyszedłem. Otuliłem ją swoim ramieniem i wprowadziłem do domu. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Podszedłem do kanapy tak by mogła na niej usiąść. Zdjąłem z niej przemokniętą kurtkę i odłożyłem na bok, przykryłem ją kocem, wiedziałem że wampir nie odczuwał chłodu jednak być może był to taki ludzki odruch z mojej strony. Wziąłem do ręki kilka chusteczek i siadając obok niej delikatnym ruchem wytarłem jej rozmazany makijaż oraz łzy.
- Caroline co się stało ?
Spytałem zaniepokojony, głaskałem delikatnie jej policzek.
Caroline : Dziękuje.
Wyszeptała cicho patrząc na mnie.
Caroline : To Tyler ...
Słysząc jej słowa poczułem ogromną złość, że ją zranił oraz żal że ponownie mu zaufała i pozwoliła mu na to. Objąłem ją chcąc ją uspokoić oraz dowiedzieć się co się stało.
Caroline : Poszłam do niego by go przeprosić i ... i przeprosiłam go. I on ... on mi to wszystko wyjaśnił. I gdy wyszłam z jego domu usłyszałam głos ... usłyszałam Hayley.
Mówiła to wszystko niepewnie co chwilę się jąkając i dławiąc swoim płaczem. Mocniej ją objąłem i zacząłem głaskać po ramieniu. Chciałem by się wypłakała i uspokoiła, oraz by wszystko powiedziała. Słuchałem uważnie każdego jej słowa.
Caroline : I oni są razem, kochają się. Tyler jest tylko ze mną po to bym zapewniła mu ochronę przed Tobą. A ja już tak nie chcę ... Jutro ma zamiar się ze mną rozstać i wyjechać z Hayley daleko stąd.
W tej chwili złość i nienawiść którą darzyłem Tylerem poszerzyła się, miałem ochotę zabić jego oraz wilczycę. Jednak teraz musiałem być przy swojej ślicznotce, poczułem jak się we mnie przytula. Zalała swoimi łzami moją koszulkę jednak nie obchodziło mnie to teraz. Po chwili wstała a ja razem z nią.
Caroline : Chciałam się komuś wygadać. Przepraszam że zajęłam Ci twój cenny czas, będę już wracała do domu.
- Na mnie zawsze możesz liczyć Caroline, jeśli masz jakiś problem chętnie Ci pomogę. Nie mogę Ci jednak pozwolić byś wróciła do domu. Zaraz przygotuję Ci kąpiel i znajdę jakieś czyste, suche ubrania. A jak się u mnie prześpisz nic się nie stanie. Mam mnóstwo sypialni więc nie musisz się niczego obawiać.
Powiedziałem ze spokojem patrząc w jej oczy.
Caroline : Dziękuje za wszystko, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła ... teraz nie mam nikogo, tylko tobie mogłam się wygadać, widziałam że mnie wysłuchasz.
Słysząc jej słowa uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w jej śliczne lecz niestety smutne oczy.
- Pójdę przygotować wodę Caroline, pamiętaj ja zawsze będę przy Tobie.
Szepnąłem idąc w stronę łazienki.

1 komentarz:

  1. siema :D znalazłam twojego bloga dziś i nie umiałam się oderwać od czytania :D świetnie piszesz :D czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń