Chcę powiedzieć że tak było miło, dzięki wam aż chciało mi się pisać tego bloga mogłam oderwać się od rzeczywistości ale ... to już koniec. W ciągu najbliższego tygodnia ten blog zostanie bezpowrotnie usunięty. Przepraszam wszystkich :( Na koniec chcę jeszcze podziękować wam za to że czytaliście tego bloga, że pisaliście szczere komentarze że nawet uważaliście ten blog za świetny. Naprawdę przykro mi
https://www.youtube.com/watch?v=ayAUZZRxTL4&autoplej=1&kolorek=f91076&typek=3
sobota, 30 marca 2013
czwartek, 21 marca 2013
Rozdział 7 - Szczęście jak nigdy dotąd
Z góry pragnę przeprosić że nowy rozdział dodaję dopiero teraz, jednak nie miałam weny ani ogólnej chęci pisania ... Niestety
Od razu chcę was poinformować że miałam sporo nauki dlatego nie znalazłam też czasu na przeczytanie waszych cudownych blogów, ale postaram się nadrobić to w weekend ^^
Przeprowadzę również małe zmiany, właściwie to nic się nie zmieni po prostu pomiędzy narracją może wystąpić narracja trzecioosobowa. Będzie mi tak znacznie łatwiej pisać. A tak od razu chcę was poinformować że nadal mam totalny brak weny i mogę pisać bezsensu. No i przy okazji pozdrawiam wszystkich i dziękuje za komentarze ;*
♥ Klaus & Caroline ~ Love Story ♥
Było widać po pierwotnej hybrydzie że delikatnie wystraszyły go słowa ukochanej, jednak całe szczęście szybko wydało się o co na prawdę chodzi dziewczynie. Gdy oni okazywali sobie czułości, młodszy brat Klausa zaczął działać. Nie podobało mu się to że jego brat jest szczęśliwy. Musiał podzielić się wiadomościami ze swoją siostrą, była tak samo zaskoczona i oburzona jak on. Jednak wspólnie ustalili że teraz mają okazję zemścić się na bracie za to że on ich zasztyletował i zniszczył życie. Caroline była jedyną i idealną okazją, która mogła się nigdy nie powtórzyć. Doskonale wiedzieli że on bardzo ją kocha a gdy coś jej się stanie będzie łatwo go zniszczyć. Gdy dziewczyna wyszła z domu, Kol już wrócił od siostry.
Caroline
Gdy tylko przekroczyłam próg jego mieszkania na mojej twarzy zawitał jeszcze szerszy uśmiech, cieszyłam się że tak to się wszystko potoczyło. Ja i Klaus ... przy nim czułam się inaczej niż przy innych chłopakach z którymi byłam. Miał w sobie to coś. To co mnie w nim najbardziej pociągało już od samego początku. Jednak wcześniej starałam się to ukryć, nie mogłam sobie pozwolić na to by ktoś się o tym dowiedział. A teraz ... Byłam wolna, nie wstydziłam się swoich uczuć. Wychodząc z domu nawet nie zauważyłam spacerującego Kola, mój wzrok utkwił na pięknych i pachnących różach. Gdy stałam się wampirem mogłam lepiej odczuwać wszystkie zapachy, niestety te brzydkie też. Usłyszałam za sobą aksamitny głos mężczyzny, jednak nie był to głos mojego ukochanego.
Kol : Już nas opuszczasz ?
Odwróciłam się na pięcie, nie miałam ochoty się z nim kłócić ani droczyć. Uspokajała mnie myśl że nareszcie odnalazłam swoje prawdziwe szczęście.
- Tak, muszę przygotować się na jutrzejsze zawody cheerleaderek.
Odparłam pewnym głosem, spojrzałam mu w oczy. Ostatnio nie miałam na to zbytnio czasu na próby, a w końcu brałam udział w najważniejszych zawodach. Mogłyśmy zostać najsłynniejszym zespołem w mieście.
Kol : Proszę, proszę < mówi ironicznie >... pokażesz mi więc jakąś pozę ?
W tamtej chwili poczułam się niezręcznie, widziałam że się do mnie zbliżył. Hipnotyzował mnie swoim spojrzeniem.
- Nie !
Powiedziałam i zrobiłam krok do tyłu.
- Jeśli chcesz coś zobaczyć, przyjdź jutro do szkoły o 13:30 .
Powiedziałam odgarniając niesfornie padający kosmyk włosów za ucho. Zrobiłam śmiało krok do przodu, chciałam go minąć i pójść przed siebie. Niestety nie pozwolił mi na to, poczułam jego rękę na swojej tali, przyciągnął mnie do siebie tak że moje dłonie utknęły na jego torsie.
Klaus : Puść ją Kol !
Dziękowałam Bogu że właśnie teraz pojawił się mój ukochany, nigdy przecież nie wiadomo co chodzi jego bratu po głowie. W końcu w porównaniu przy nim, byłam bezbronną małą dziewczynką. Jego dłoń opuściła moje ciało a ja w spokoju się odsunęłam. Spojrzałam na Klausa, było widać w jego oczach rosnącą złość.
Kol : Ohh Klaus, musisz nam przerywać w takim momencie. Podziel się swoją dziewczyną.
Był bardzo rozbawiony gdy to mówił, wiedział że w taki sposób zdenerwuje Klausa. A ja nie chciałam by doszło między nimi do bójki.
- Dziękuje że przyszedłeś skarbie, ale nic się nie działo naprawdę.
Powiedziałam patrząc na niego, starałam się spojrzeć mu w oczy co było trudne gdyż on patrzył na pierwotnego wampira.
- Kocham Cię kochanie.
Pocałowałam go czule w usta, ucieszyło mnie że pogłębił nasz cudowny jak zwykle pocałunek.
[...]
Zanim dotarłam do domu było już południe. Rzuciłam swoją kurtkę na łóżko i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i spięłam swoje włosy w mały kok. Z mojej twarzy nie znikał radosny uśmiech. Pewnie było to spowodowane tym że cały czas w mojej głowie był Klaus, a właściwie krótkie urywki, zapamiętane obrazy z naszego pierwszego razu i wspólnego poranka. Zsunęłam z siebie swoją sukienkę i odłożyłam ją na bok. Po chwili pozbyłam się również i bielizny i szybko wskoczyłam pod prysznic. Po dokładnym umyciu się dorwałam się do swojej szafy. Otworzyłam ją szeroko i przez krótką chwilę zastanawiałam się w co się ubrać. Wyjęłam swoje ulubione krótkie spodenki i białą luźną koszulkę. Gdy założyłam to na siebie , wypuściłam włosy z koka. Po czym opuściłam swój dom, wybrałam się na małą przebieżkę. Przy okazji wpadłam do Stefana i Damona by sprawdzić co z Eleną. Wiedziałam że ma wyłączone człowieczeństwo ale ona zmieniła się nie do poznania , to nie była już moja przyjaciółka. Gdy tylko weszłam do ich domu, usłyszałam jej głos.
Elena : Hej robię imprezę, mam nadzieję że przyjdziesz. Będzie niezła zabawa, wiesz alkohol, chłopcy seks i te sprawy. A właśnie, jak Tyler ? Jakoś ostatnio go nigdzie nie widziałam. Znudziłaś już się mu ?
Mówiła całkiem obojętnie, cały czas była zapatrzona w telefon. Stefan spojrzał na nią karcząco jednak nic to nie pomogło.
Elena : Powiedziałam coś nie tak ?
Na chwilę oderwała się od telefonu, weszłam nie pewnie do salonu.
- Nie, zerwałam z Tylerem.
Powiedziałam cicho, nie wiedziałam jak powiedzieć im prawdę.
Stefan : Co, ale dlaczego ? Caroline co się stało ?
W jego głosie było słychać troskę co mnie ucieszyło. Wiedziałam że na niego zawsze mogę liczyć, tak jak kiedyś na Elenę. Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Zdradził mnie.
Westchnęłam, otworzyłam usta by móc mu wszystko opowiedzieć, ale ona znowu mi przerwała.
Elena : Wiedziałam, nie podobasz mu się już. Zresztą nie dziwię mu się, cały czas gapisz się na Klausa. Powiedz prawdę. Masz na niego ochotę.
Uśmiechnęła się głupkowato ponownie wtapiając swój wzrok w telefon.
Elena : Pewnie jest dobry, w końcu ma tysiąc lat doświadczenia.
Nie mogłam jej dłużej słuchać, zrobiła się strasznie nie znośna. Powoli stawała się Katherine, jedyne co miało dla niej jakąś wartość to krew, zabawa i seks. Jednak słysząc jej ostatnie słowa, zaśmiałam się cicho.
- A co do Klausa ... To muszę wam coś powiedzieć. Jesteście moimi przyjaciółmi i nie umiem trzymać tego w tajemnicy.
Stefan : Coś Ci zrobił ?
Spytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie, nie. To zupełna inna sprawa. Ja i on ...
I tu się zarumieniłam, jednak nie musiałam kończyć to wystarczyło by Elena się domyśliła.
Elena : Spaliście ze sobą ?
Schowała swój telefon.
- Tak i ja go chyba kocham, znaczy nie chyba a na pewno.
Uśmiechnęłam się delikatnie na samą tą myśl. Jednak zachowanie Eleny mnie zdziwiło, mimo iż miała wyłączone uczucia, odczułam że jest na mnie zła i obrażona. Opuściła ten pokój nic już nie mówiąc i lekko mnie szturchając. Usiadłam na kanapie i spojrzałam niepewnie na Stefana. Był z pewnością zaszokowany tą sytuacją.
Stefan : Caroline ... jesteś pewna że Cię nie zahipnotyzował ?
Słysząc jego słowa nie mogłam w to uwierzyć, wiem że on go nienawidzi ale teraz to już przegiął.
- Jak tak możesz mówić, myślałam że się przyjaźnimy.
Fuknęłam i wstałam z kanapy, chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Czując jak mnie łapie za rękę, zatrzymałam się.
Stefan : Przepraszam ... Po prostu nie wierzę mu.
Nie mogłam się na niego długo gniewać bo doskonale rozumiałam co czuję. Jeszcze miesiąc temu było tak samo ze mną.
- Kocham go, jestem pewna tego uczucia. Jestem przy nim szczęśliwa, jeszcze nigdy taka nie byłam. Wierzę mu ... mam nadzieję że ty również kiedyś mu uwierzysz. Ale na razie muszę iść.
Spojrzałam mu w oczy i delikatnie się uśmiechnęłam.
Stefan : Dobrze, trzymaj się.
Podziękowałam mu po czym wróciłam do domu. Usiadłam na łóżku i myślałam o wszystkim. Nawet nie zorientowałam się kiedy przyszła noc. Po prostu położyłam się i zasnęłam.
Od razu chcę was poinformować że miałam sporo nauki dlatego nie znalazłam też czasu na przeczytanie waszych cudownych blogów, ale postaram się nadrobić to w weekend ^^
Przeprowadzę również małe zmiany, właściwie to nic się nie zmieni po prostu pomiędzy narracją może wystąpić narracja trzecioosobowa. Będzie mi tak znacznie łatwiej pisać. A tak od razu chcę was poinformować że nadal mam totalny brak weny i mogę pisać bezsensu. No i przy okazji pozdrawiam wszystkich i dziękuje za komentarze ;*
♥ Klaus & Caroline ~ Love Story ♥
Było widać po pierwotnej hybrydzie że delikatnie wystraszyły go słowa ukochanej, jednak całe szczęście szybko wydało się o co na prawdę chodzi dziewczynie. Gdy oni okazywali sobie czułości, młodszy brat Klausa zaczął działać. Nie podobało mu się to że jego brat jest szczęśliwy. Musiał podzielić się wiadomościami ze swoją siostrą, była tak samo zaskoczona i oburzona jak on. Jednak wspólnie ustalili że teraz mają okazję zemścić się na bracie za to że on ich zasztyletował i zniszczył życie. Caroline była jedyną i idealną okazją, która mogła się nigdy nie powtórzyć. Doskonale wiedzieli że on bardzo ją kocha a gdy coś jej się stanie będzie łatwo go zniszczyć. Gdy dziewczyna wyszła z domu, Kol już wrócił od siostry.
Caroline
Gdy tylko przekroczyłam próg jego mieszkania na mojej twarzy zawitał jeszcze szerszy uśmiech, cieszyłam się że tak to się wszystko potoczyło. Ja i Klaus ... przy nim czułam się inaczej niż przy innych chłopakach z którymi byłam. Miał w sobie to coś. To co mnie w nim najbardziej pociągało już od samego początku. Jednak wcześniej starałam się to ukryć, nie mogłam sobie pozwolić na to by ktoś się o tym dowiedział. A teraz ... Byłam wolna, nie wstydziłam się swoich uczuć. Wychodząc z domu nawet nie zauważyłam spacerującego Kola, mój wzrok utkwił na pięknych i pachnących różach. Gdy stałam się wampirem mogłam lepiej odczuwać wszystkie zapachy, niestety te brzydkie też. Usłyszałam za sobą aksamitny głos mężczyzny, jednak nie był to głos mojego ukochanego.
Kol : Już nas opuszczasz ?
Odwróciłam się na pięcie, nie miałam ochoty się z nim kłócić ani droczyć. Uspokajała mnie myśl że nareszcie odnalazłam swoje prawdziwe szczęście.
- Tak, muszę przygotować się na jutrzejsze zawody cheerleaderek.
Odparłam pewnym głosem, spojrzałam mu w oczy. Ostatnio nie miałam na to zbytnio czasu na próby, a w końcu brałam udział w najważniejszych zawodach. Mogłyśmy zostać najsłynniejszym zespołem w mieście.
Kol : Proszę, proszę < mówi ironicznie >... pokażesz mi więc jakąś pozę ?
W tamtej chwili poczułam się niezręcznie, widziałam że się do mnie zbliżył. Hipnotyzował mnie swoim spojrzeniem.
- Nie !
Powiedziałam i zrobiłam krok do tyłu.
- Jeśli chcesz coś zobaczyć, przyjdź jutro do szkoły o 13:30 .
Powiedziałam odgarniając niesfornie padający kosmyk włosów za ucho. Zrobiłam śmiało krok do przodu, chciałam go minąć i pójść przed siebie. Niestety nie pozwolił mi na to, poczułam jego rękę na swojej tali, przyciągnął mnie do siebie tak że moje dłonie utknęły na jego torsie.
Klaus : Puść ją Kol !
Dziękowałam Bogu że właśnie teraz pojawił się mój ukochany, nigdy przecież nie wiadomo co chodzi jego bratu po głowie. W końcu w porównaniu przy nim, byłam bezbronną małą dziewczynką. Jego dłoń opuściła moje ciało a ja w spokoju się odsunęłam. Spojrzałam na Klausa, było widać w jego oczach rosnącą złość.
Kol : Ohh Klaus, musisz nam przerywać w takim momencie. Podziel się swoją dziewczyną.
Był bardzo rozbawiony gdy to mówił, wiedział że w taki sposób zdenerwuje Klausa. A ja nie chciałam by doszło między nimi do bójki.
- Dziękuje że przyszedłeś skarbie, ale nic się nie działo naprawdę.
Powiedziałam patrząc na niego, starałam się spojrzeć mu w oczy co było trudne gdyż on patrzył na pierwotnego wampira.
- Kocham Cię kochanie.
Pocałowałam go czule w usta, ucieszyło mnie że pogłębił nasz cudowny jak zwykle pocałunek.
[...]
Zanim dotarłam do domu było już południe. Rzuciłam swoją kurtkę na łóżko i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i spięłam swoje włosy w mały kok. Z mojej twarzy nie znikał radosny uśmiech. Pewnie było to spowodowane tym że cały czas w mojej głowie był Klaus, a właściwie krótkie urywki, zapamiętane obrazy z naszego pierwszego razu i wspólnego poranka. Zsunęłam z siebie swoją sukienkę i odłożyłam ją na bok. Po chwili pozbyłam się również i bielizny i szybko wskoczyłam pod prysznic. Po dokładnym umyciu się dorwałam się do swojej szafy. Otworzyłam ją szeroko i przez krótką chwilę zastanawiałam się w co się ubrać. Wyjęłam swoje ulubione krótkie spodenki i białą luźną koszulkę. Gdy założyłam to na siebie , wypuściłam włosy z koka. Po czym opuściłam swój dom, wybrałam się na małą przebieżkę. Przy okazji wpadłam do Stefana i Damona by sprawdzić co z Eleną. Wiedziałam że ma wyłączone człowieczeństwo ale ona zmieniła się nie do poznania , to nie była już moja przyjaciółka. Gdy tylko weszłam do ich domu, usłyszałam jej głos.
Elena : Hej robię imprezę, mam nadzieję że przyjdziesz. Będzie niezła zabawa, wiesz alkohol, chłopcy seks i te sprawy. A właśnie, jak Tyler ? Jakoś ostatnio go nigdzie nie widziałam. Znudziłaś już się mu ?
Mówiła całkiem obojętnie, cały czas była zapatrzona w telefon. Stefan spojrzał na nią karcząco jednak nic to nie pomogło.
Elena : Powiedziałam coś nie tak ?
Na chwilę oderwała się od telefonu, weszłam nie pewnie do salonu.
- Nie, zerwałam z Tylerem.
Powiedziałam cicho, nie wiedziałam jak powiedzieć im prawdę.
Stefan : Co, ale dlaczego ? Caroline co się stało ?
W jego głosie było słychać troskę co mnie ucieszyło. Wiedziałam że na niego zawsze mogę liczyć, tak jak kiedyś na Elenę. Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Zdradził mnie.
Westchnęłam, otworzyłam usta by móc mu wszystko opowiedzieć, ale ona znowu mi przerwała.
Elena : Wiedziałam, nie podobasz mu się już. Zresztą nie dziwię mu się, cały czas gapisz się na Klausa. Powiedz prawdę. Masz na niego ochotę.
Uśmiechnęła się głupkowato ponownie wtapiając swój wzrok w telefon.
Elena : Pewnie jest dobry, w końcu ma tysiąc lat doświadczenia.
Nie mogłam jej dłużej słuchać, zrobiła się strasznie nie znośna. Powoli stawała się Katherine, jedyne co miało dla niej jakąś wartość to krew, zabawa i seks. Jednak słysząc jej ostatnie słowa, zaśmiałam się cicho.
- A co do Klausa ... To muszę wam coś powiedzieć. Jesteście moimi przyjaciółmi i nie umiem trzymać tego w tajemnicy.
Stefan : Coś Ci zrobił ?
Spytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie, nie. To zupełna inna sprawa. Ja i on ...
I tu się zarumieniłam, jednak nie musiałam kończyć to wystarczyło by Elena się domyśliła.
Elena : Spaliście ze sobą ?
Schowała swój telefon.
- Tak i ja go chyba kocham, znaczy nie chyba a na pewno.
Uśmiechnęłam się delikatnie na samą tą myśl. Jednak zachowanie Eleny mnie zdziwiło, mimo iż miała wyłączone uczucia, odczułam że jest na mnie zła i obrażona. Opuściła ten pokój nic już nie mówiąc i lekko mnie szturchając. Usiadłam na kanapie i spojrzałam niepewnie na Stefana. Był z pewnością zaszokowany tą sytuacją.
Stefan : Caroline ... jesteś pewna że Cię nie zahipnotyzował ?
Słysząc jego słowa nie mogłam w to uwierzyć, wiem że on go nienawidzi ale teraz to już przegiął.
- Jak tak możesz mówić, myślałam że się przyjaźnimy.
Fuknęłam i wstałam z kanapy, chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Czując jak mnie łapie za rękę, zatrzymałam się.
Stefan : Przepraszam ... Po prostu nie wierzę mu.
Nie mogłam się na niego długo gniewać bo doskonale rozumiałam co czuję. Jeszcze miesiąc temu było tak samo ze mną.
- Kocham go, jestem pewna tego uczucia. Jestem przy nim szczęśliwa, jeszcze nigdy taka nie byłam. Wierzę mu ... mam nadzieję że ty również kiedyś mu uwierzysz. Ale na razie muszę iść.
Spojrzałam mu w oczy i delikatnie się uśmiechnęłam.
Stefan : Dobrze, trzymaj się.
Podziękowałam mu po czym wróciłam do domu. Usiadłam na łóżku i myślałam o wszystkim. Nawet nie zorientowałam się kiedy przyszła noc. Po prostu położyłam się i zasnęłam.
sobota, 9 marca 2013
Rozdział 6 - Czy to aby nie za szybko ?
Klaus
Cieszyłem się że Caroline w końcu skończyła na zawsze z Tylerem i odwzajemniła mój pocałunek. Wiedziałem że jest inna od każdej innej dziewczyny i pocałowanie kogoś wiąże z jakimś uczuciem. Po dłuższej chwili nasze usta się rozstały, jednak po to by móc złączyć się ponownie. Każdy wampir umiał czytać z myślach innych, jednak sprawiało mu to lekką trudność, jednak gdy ten ktoś darzył nas uczuciem zakradnięcie się do jej umysłu było pestką. Przez chwilę wpatrywałem się w jej śliczne, duże błękitne oczy ale to nie trwało długo, gdyż ponownie wpoiłem się w jej słodkie usta. Z łatwością można było wyczuć, czy nawet dostrzec namiętność. Wampirzym ruchem przycisnąłem ją do pobliskiego drzewa, nie odrywając się od jej słodkich ust. Stopniowo schodziłem z pocałunkami na szyję oraz na jej dekolt. W końcu podrzuciłem nią tak by nogami owinęła mnie w pasie, gdy to zrobiła szybko przeniosłem nas do swojej sypialni. Całe szczęście że dom miałem blisko. Teraz to ona przejęła inicjatywę, płynnym ruchem zerwała ze mnie koszulkę rzucając ją w kąt po czym wzięła się za mój rozporek. Jak zostałem już w samej bieliźnie, pozbyłem się jej sukienki. Nie spodziewałem się że to stanie się tak szybko, miałem tylko nadzieję że to nie jest ten jeden z moich snów. Położyłem ją na łóżko, moja dłoń powędrowała na jej plecy a właściwie do rozpięcia biustonosza. Wszystko to działo się pomiędzy pocałunkami. Gdy w końcu rozpiąłem i ściągnąłem z niej stanik całowałem ją po piersiach. Wkrótce oboje byliśmy nadzy. Raczej każdy się domyśla co było potem. Zanim zasnęliśmy, kochaliśmy się dość długo. Chciałem czuć przy sobie Caroline dlatego wtuliłem ją bardziej w swój tors. Dziewczyna miała cudowne ciało, ale to nie z tego powodu ją pokochałem. Zanim zupełnie odpłynąłem przykryłem nas kołdrą. Nie mogłem się już doczekać jutra. Z uśmiechem na twarzy zamknąłem swoje powieki.
Caroline
To była chyba najbardziej namiętna noc w moim wampirzym życiu, każdy jego dotyk przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze, każdy jego ruch wywoływał na mojej twarzy szeroki uśmiech. Nie mówię tu o jego ruchach we mnie, znaczy też ale ... po prostu wszystko co robił miało dla mnie pozytywne znaczenie. Czy to nie było szalone ? Nie zastanawiając się nad tym zamknęłam swe powieki i zasnęłam w objęciach ukochanego. [...] Rano obudziły mnie promienie słoneczne, jednak postanowiłam jeszcze poleniuchować. Otworzyłam jedną powiekę by zobaczyć czy jest przy mnie Klaus. Widząc jak śpi zamknęłam je i wtuliłam się w jego ciało. Moja ręka powędrowała do jego męskości, jednak zatrzymała się słysząc znajomy głos.
Kol : Gruchające gołąbeczki robią postępy.
Szybko usiadłam na łóżku otwierając powieki, odruchowo ukryłam swoje piersi rękoma, jednak sądząc po jego spojrzeniu nie pomogło to. Szybko zasłoniłam się kremową, jedwabną kołdrą. Nie wiedziałam co robić, na całe szczęście uratował mnie głos Klausa.
Klaus : Nie umiesz pukać Ośle !?
Warknął, po woli się wybudzając. To był już drugi raz kiedy Kol nam przerwał. Miałam nadzieję że jednak w końcu nam odpuści, spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem. Jednak wiedziałam że tak na prawdę nic mu nie mogłam zrobić.
Kol : Wiesz, w sumie nie dziwię się sobie. Każdy chciałby mieć przy sobie takie seksowne ciałko.
Mimo wszystko nie byłam na niego zła, tylko z lekka poirytowana. Złapałam poduszkę i rzuciłam w stronę Kola. Miałam nadzieję że trafi go w głowę, ale niestety ją złapał i odrzucił. Głośno się zaśmiał.
Kol : Na dodatek jaka waleczna.
Wtedy do akcji wkroczył Klaus, gdy on rzucił w niego poduszką walnęła go w głowę i spowodowała że się odsunął. Było to dla mnie trochę dziwne, gdyż nie był to już pierwszy taki przypadek że zwykły nawet najlżejszy przedmiot w rękach pierwotnych zyskiwał ogromną siłę. Chodźmy ta gazeta która wybiła okno.
Kol : Dobra, rozumiem. Nie jestem tu mile widziany...
Powiedział opuszczając sypialnię, po chwili ponownie poczułam dotyk Klausa oraz jego słodkie wargi. Uśmiechnęłam się słodko odwzajemniając pocałunek.
Kol : Serio ? Tylko na chwilę was opuścić i już się obściskujecie... Jakież to romantyczne, nie możecie oderwać od siebie swoich ust.
Powiedział wpatrując się w jakiś martwy punkt.
Kol : A jak tam pierwszy raz? Mam nadzieję że mój brat Cię nie zawiódł.
Mówił z ironią w głosie.
Kol : Jak was widzę aż mnie ciarki przechodzą, jak tak można się ciągle miziać ? Bleee ja tam wole niezobowiązujący ...
Już nawet nie chciałam go słuchać, spojrzałam w oczy swojego ukochanego. Było widać że Kol irytował nie tylko mnie, miałam nadzieję że się odczepi.
- Wiesz że nikt Cię nie słucha, prawda ?
Spytałam patrząc na niego, zrobił sfochowaną minę.
Kol : Psujesz cały nastrój.
Odpowiedział po chwili.
- Po prostu wyjdź !
Powiedziałam głośno, można było uznać to za krzyk. Pierwotny opuścił pokój, by po kilku sekundach zjawić się w nim znowu.
Kol : A wiecie że ...
Tym razem musiało się udać, złapałam poduszkę i wycelowałam w jego głowę. Gdy trafiła uśmiechnęłam się triumfalnie, na reszcie udało mi się go pozbyć.
- To na czym stanęliśmy ?
Spytałam patrząc na Klausa. Uśmiechnęłam się kusząco i ponownie zjednoczyłam nasze usta namiętnym pocałunkiem. Po ponad godzinie zeszliśmy na dół, miałam na sobie tą samą sukienkę co poprzedniego dnia. Na całe szczęście w domu nie było brata pierwotnego.
Mimo iż byłam już pewna swojego uczucia do Klausa i zależało mi na rozwinięciu ich, działo się to trochę za szybko. Wzięłam głęboki wdech, moje oczy powędrowały w stronę przystojnej hybrydy.
- Powinnam już iść, jutro mam szkołę muszę się do niej przygotować.
Powiedziałam smutnym głosem, na prawdę nie chciałam się z nim rozstawać, jednak wiedziałam ze muszę sobie to wszystko poukładać.
Klaus : Naprawdę musisz ?
Spytał z nadzieją w głosie, zbliżyłam się do niego i delikatnie kiwnęłam głową. Czując jego słodkie wargi na moich ustach zawitał delikatny uśmiech.
Klaus : Kocham Cię Caroline, chcę spędzić z Tobą całe życie.
Po raz pierwszy usłyszałam od Klausa " Kocham Cię " Wiem że nie musiał tego mówić bo i tak było to jasne, jednak mimo wszystko trochę zdziwiłam się. Zawsze starał się ukryć swoje uczucia i nigdy nie przyznawał się do nich. Udawał bezdusznego potwora, a teraz tak po prostu to powiedział. Jak widać miłość potrafi zdziałać cuda. Najbardziej zastanowiły mnie jego kolejne słowa " chcę spędzić z Tobą całe życie " ... To tak jakby chciał się spytać co ja o tym sądzę, czy go popieram. Musiałam się przez chwilę skupić, cały czas w głowie miałam Tylera, czy godząc się by zostać dziewczyną jego największego wroga nie ranie go. Było to trudne, bo gdzieś głęboko wiedziałam że stanę przed nim i dowie się że moim największym skarbem jest gość który zabił jego matkę. Z drugiej strony, to on pierwszy zranił mnie, a na dodatek okłamywał.
- Klaus ... muszę Cię zmartwić.
Powiedziałam cicho i nie pewnie, z mojej twarzy znikł uśmiech. Spojrzałam mu w oczy, było widać że Klaus się obawia moich kolejnych słów, otworzył usta próbując wymówić moje imię.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą, to będziesz musiał codziennie, do końca życia wysłuchiwać mojego marudzenia.
Powiedziałam promienie. Byłam ciekawa reakcji Klausa, naprawdę jemu na mnie zależało i chciał bym była z nim na wieki.
- Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
Rzuciłam mu się na szyję unosząc nogi do góry, tak że znajdowałam się prawie że w powietrzu. Pocałowałam go w usta, na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Klaus : Nie strasz mnie więcej kochanie.
Powiedział patrząc w moje oczy.
- Hmm zastanowię się.
Dopiero teraz odkryłam jaką frajdą może być droczenie się z pierwotnym.
- Ale teraz muszę już naprawdę iść.
Szepnęłam mu do uszka. Po czym odsunęłam się i opuściłam jego rezydencję.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
Więc przepraszam za coraz gorsze rozdziały, ale ogólnie mam brak weny. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, postaram się by był w miarę szybko. Teraz pokaże wam filmik który pokazała mi jedna z przyjaciółek <3
Cieszyłem się że Caroline w końcu skończyła na zawsze z Tylerem i odwzajemniła mój pocałunek. Wiedziałem że jest inna od każdej innej dziewczyny i pocałowanie kogoś wiąże z jakimś uczuciem. Po dłuższej chwili nasze usta się rozstały, jednak po to by móc złączyć się ponownie. Każdy wampir umiał czytać z myślach innych, jednak sprawiało mu to lekką trudność, jednak gdy ten ktoś darzył nas uczuciem zakradnięcie się do jej umysłu było pestką. Przez chwilę wpatrywałem się w jej śliczne, duże błękitne oczy ale to nie trwało długo, gdyż ponownie wpoiłem się w jej słodkie usta. Z łatwością można było wyczuć, czy nawet dostrzec namiętność. Wampirzym ruchem przycisnąłem ją do pobliskiego drzewa, nie odrywając się od jej słodkich ust. Stopniowo schodziłem z pocałunkami na szyję oraz na jej dekolt. W końcu podrzuciłem nią tak by nogami owinęła mnie w pasie, gdy to zrobiła szybko przeniosłem nas do swojej sypialni. Całe szczęście że dom miałem blisko. Teraz to ona przejęła inicjatywę, płynnym ruchem zerwała ze mnie koszulkę rzucając ją w kąt po czym wzięła się za mój rozporek. Jak zostałem już w samej bieliźnie, pozbyłem się jej sukienki. Nie spodziewałem się że to stanie się tak szybko, miałem tylko nadzieję że to nie jest ten jeden z moich snów. Położyłem ją na łóżko, moja dłoń powędrowała na jej plecy a właściwie do rozpięcia biustonosza. Wszystko to działo się pomiędzy pocałunkami. Gdy w końcu rozpiąłem i ściągnąłem z niej stanik całowałem ją po piersiach. Wkrótce oboje byliśmy nadzy. Raczej każdy się domyśla co było potem. Zanim zasnęliśmy, kochaliśmy się dość długo. Chciałem czuć przy sobie Caroline dlatego wtuliłem ją bardziej w swój tors. Dziewczyna miała cudowne ciało, ale to nie z tego powodu ją pokochałem. Zanim zupełnie odpłynąłem przykryłem nas kołdrą. Nie mogłem się już doczekać jutra. Z uśmiechem na twarzy zamknąłem swoje powieki.
Caroline
To była chyba najbardziej namiętna noc w moim wampirzym życiu, każdy jego dotyk przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze, każdy jego ruch wywoływał na mojej twarzy szeroki uśmiech. Nie mówię tu o jego ruchach we mnie, znaczy też ale ... po prostu wszystko co robił miało dla mnie pozytywne znaczenie. Czy to nie było szalone ? Nie zastanawiając się nad tym zamknęłam swe powieki i zasnęłam w objęciach ukochanego. [...] Rano obudziły mnie promienie słoneczne, jednak postanowiłam jeszcze poleniuchować. Otworzyłam jedną powiekę by zobaczyć czy jest przy mnie Klaus. Widząc jak śpi zamknęłam je i wtuliłam się w jego ciało. Moja ręka powędrowała do jego męskości, jednak zatrzymała się słysząc znajomy głos.
Kol : Gruchające gołąbeczki robią postępy.
Szybko usiadłam na łóżku otwierając powieki, odruchowo ukryłam swoje piersi rękoma, jednak sądząc po jego spojrzeniu nie pomogło to. Szybko zasłoniłam się kremową, jedwabną kołdrą. Nie wiedziałam co robić, na całe szczęście uratował mnie głos Klausa.
Klaus : Nie umiesz pukać Ośle !?
Warknął, po woli się wybudzając. To był już drugi raz kiedy Kol nam przerwał. Miałam nadzieję że jednak w końcu nam odpuści, spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem. Jednak wiedziałam że tak na prawdę nic mu nie mogłam zrobić.
Kol : Wiesz, w sumie nie dziwię się sobie. Każdy chciałby mieć przy sobie takie seksowne ciałko.
Mimo wszystko nie byłam na niego zła, tylko z lekka poirytowana. Złapałam poduszkę i rzuciłam w stronę Kola. Miałam nadzieję że trafi go w głowę, ale niestety ją złapał i odrzucił. Głośno się zaśmiał.
Kol : Na dodatek jaka waleczna.
Wtedy do akcji wkroczył Klaus, gdy on rzucił w niego poduszką walnęła go w głowę i spowodowała że się odsunął. Było to dla mnie trochę dziwne, gdyż nie był to już pierwszy taki przypadek że zwykły nawet najlżejszy przedmiot w rękach pierwotnych zyskiwał ogromną siłę. Chodźmy ta gazeta która wybiła okno.
Kol : Dobra, rozumiem. Nie jestem tu mile widziany...
Powiedział opuszczając sypialnię, po chwili ponownie poczułam dotyk Klausa oraz jego słodkie wargi. Uśmiechnęłam się słodko odwzajemniając pocałunek.
Kol : Serio ? Tylko na chwilę was opuścić i już się obściskujecie... Jakież to romantyczne, nie możecie oderwać od siebie swoich ust.
Powiedział wpatrując się w jakiś martwy punkt.
Kol : A jak tam pierwszy raz? Mam nadzieję że mój brat Cię nie zawiódł.
Mówił z ironią w głosie.
Kol : Jak was widzę aż mnie ciarki przechodzą, jak tak można się ciągle miziać ? Bleee ja tam wole niezobowiązujący ...
Już nawet nie chciałam go słuchać, spojrzałam w oczy swojego ukochanego. Było widać że Kol irytował nie tylko mnie, miałam nadzieję że się odczepi.
- Wiesz że nikt Cię nie słucha, prawda ?
Spytałam patrząc na niego, zrobił sfochowaną minę.
Kol : Psujesz cały nastrój.
Odpowiedział po chwili.
- Po prostu wyjdź !
Powiedziałam głośno, można było uznać to za krzyk. Pierwotny opuścił pokój, by po kilku sekundach zjawić się w nim znowu.
Kol : A wiecie że ...
Tym razem musiało się udać, złapałam poduszkę i wycelowałam w jego głowę. Gdy trafiła uśmiechnęłam się triumfalnie, na reszcie udało mi się go pozbyć.
- To na czym stanęliśmy ?
Spytałam patrząc na Klausa. Uśmiechnęłam się kusząco i ponownie zjednoczyłam nasze usta namiętnym pocałunkiem. Po ponad godzinie zeszliśmy na dół, miałam na sobie tą samą sukienkę co poprzedniego dnia. Na całe szczęście w domu nie było brata pierwotnego.
Mimo iż byłam już pewna swojego uczucia do Klausa i zależało mi na rozwinięciu ich, działo się to trochę za szybko. Wzięłam głęboki wdech, moje oczy powędrowały w stronę przystojnej hybrydy.
- Powinnam już iść, jutro mam szkołę muszę się do niej przygotować.
Powiedziałam smutnym głosem, na prawdę nie chciałam się z nim rozstawać, jednak wiedziałam ze muszę sobie to wszystko poukładać.
Klaus : Naprawdę musisz ?
Spytał z nadzieją w głosie, zbliżyłam się do niego i delikatnie kiwnęłam głową. Czując jego słodkie wargi na moich ustach zawitał delikatny uśmiech.
Klaus : Kocham Cię Caroline, chcę spędzić z Tobą całe życie.
Po raz pierwszy usłyszałam od Klausa " Kocham Cię " Wiem że nie musiał tego mówić bo i tak było to jasne, jednak mimo wszystko trochę zdziwiłam się. Zawsze starał się ukryć swoje uczucia i nigdy nie przyznawał się do nich. Udawał bezdusznego potwora, a teraz tak po prostu to powiedział. Jak widać miłość potrafi zdziałać cuda. Najbardziej zastanowiły mnie jego kolejne słowa " chcę spędzić z Tobą całe życie " ... To tak jakby chciał się spytać co ja o tym sądzę, czy go popieram. Musiałam się przez chwilę skupić, cały czas w głowie miałam Tylera, czy godząc się by zostać dziewczyną jego największego wroga nie ranie go. Było to trudne, bo gdzieś głęboko wiedziałam że stanę przed nim i dowie się że moim największym skarbem jest gość który zabił jego matkę. Z drugiej strony, to on pierwszy zranił mnie, a na dodatek okłamywał.
- Klaus ... muszę Cię zmartwić.
Powiedziałam cicho i nie pewnie, z mojej twarzy znikł uśmiech. Spojrzałam mu w oczy, było widać że Klaus się obawia moich kolejnych słów, otworzył usta próbując wymówić moje imię.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą, to będziesz musiał codziennie, do końca życia wysłuchiwać mojego marudzenia.
Powiedziałam promienie. Byłam ciekawa reakcji Klausa, naprawdę jemu na mnie zależało i chciał bym była z nim na wieki.
- Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
Rzuciłam mu się na szyję unosząc nogi do góry, tak że znajdowałam się prawie że w powietrzu. Pocałowałam go w usta, na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Klaus : Nie strasz mnie więcej kochanie.
Powiedział patrząc w moje oczy.
- Hmm zastanowię się.
Dopiero teraz odkryłam jaką frajdą może być droczenie się z pierwotnym.
- Ale teraz muszę już naprawdę iść.
Szepnęłam mu do uszka. Po czym odsunęłam się i opuściłam jego rezydencję.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
Więc przepraszam za coraz gorsze rozdziały, ale ogólnie mam brak weny. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, postaram się by był w miarę szybko. Teraz pokaże wam filmik który pokazała mi jedna z przyjaciółek <3
wtorek, 5 marca 2013
Rozdział 5 - To jest moja bajka, gdzie ja jestem małą księżniczką a Klaus ...
Klaus
Gdy tylko ujrzałem Caroline, od razu wstałem i do niej podszedłem. Wyglądała prześlicznie a na dodatek nosiła naszyjnik który jej kupiłem. Było widać że przestała się już przejmować Tylerem , albo starała się to ukryć. Mimo wszystko cieszyło mnie to. Pozwoliła mi się do siebie mocno zbliżyć. Jedna moja dłoń powędrowała na jej talię przyciągając ją do siebie . Spojrzałem w jej śliczne błękitne oczka i zbliżyłem swoje usta do jej ust. Chciałem już ją pocałować ale do domu wkroczył mój kochany braciszek Kol.
Kol : Proszę, proszę ... Mój wkurzający braciszek i piękna Caroline . Kto by pomyślał ?
Słysząc jego słowa odsunąłem się od dziewczyny. Wkurzyłem się na niego , brakowało dosłownie nie wiele a on to wszystko zepsuł. Taka sytuacja mogła się już nigdy więcej nie powtórzyć. Widziałem jak Caroline była lekko skrępowana. Spojrzałem na Kola.
- Na twoim miejscu bym się zamkną.
Powiedziałem a właściwie warknąłem , on jednak zachowywał spokój. Spokojnie do nas podszedł, jego wzrok utkwił na mnie.
Kol : Nie denerwuj się bracie i nie przeszkadzajcie sobie. Interesuje mnie tylko to czy Tyler o tym wie .
Gdy wspomniał o Tylerze czułem że zaraz go zabije . Mina mojej ukochanej gwałtownie posmutniała. Chciałem coś powiedzieć ale wyprzedził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Caroline wyciągnęła telefon i odczytała sms.
Caroline : To Tyler. Chce się spotkać, pisze że to pilne . Co mam zrobić ?
Spojrzałem na nią, a właściwie w jej śliczne , duże oczy które były wpatrzone w moje. Zastanowiłem się przez chwilę , do głowy przyszedł mi jeden pomysł.
- Napisz mu że spotkacie się za 10 minut w parku. Będzie dobrze Caroline, pójdę z Tobą.
Wiedziałem że do końca mogła mi nie ufać, w końcu pragnąłem go zabić. Jednak zabijanie przy świadkach to nie moja specjalność. Musiałbym wtedy pozbijać wszystkich i się ubrudzić. Śledziłem każdy jej ruch, w końcu wysłała mu informacje o spotkaniu. Objąłem ją ramieniem i wyszliśmy z rezydencji. Po chwili dotarliśmy na miejsce gdzie opuściłem Caroline. Chciałem by jej chłopak ( wkrótce były ) poczuł się swobodnie oraz by dziewczyna mogła z nim raz na zawsze skończyć. Po kilku minutach przyszedł także i on, pocałował ją na powitanie co było z lekka irytujące. Przyglądałem im się z ukrycia i wytężyłem swój słuch.
Tyler : Caroline ... musimy porozmawiać. Muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego ... ale ... nie jest to najprostszy temat. Chodzi o nas.
Caroline : Jestem przygotowana na wszystko, możesz mówić.
Tyler : No więc ... wyjeżdżam. Nie chcę tego, ale nie mam innego wyboru. Nie potrafię tak żyć, ciągle w ukryciu. Rozumiesz mnie ?
Caroline : Więc ... mamy się rozstać ? Na zawsze ?
Tyler : Nie, oczywiście że nie. Jak tylko znajdziemy jakiś sposób. Wrócę tu, ale dopiero wtedy jak Klaus wyjedzie.
Caroline : A nie mogłabym pojechać z Tobą ?
Tyler : I zostawić swoich przyjaciół, rodzinę ? To wykluczone.
Caroline : Aha. jedziesz tam sam ?
Tyler : Tak, a z kim miałbym jechać ?
Caroline : Nie wiem. Na przykład z Hayley.
Tyler : Co ... ? Jak ... ? Skąd ty ?
Caroline : Podsłuchałam waszą rozmowę, wiem wszystko.
Wtedy postanowiłem po woli do nich podejść. Stanąłem za Tylerem tak by Caroline mnie widziała.
Caroline : Dlaczego tak po prostu nie powiedziałeś mi tego ? Wykorzystałeś mnie , tylko po to bym chroniła twój tyłek przed Klausem !
Tyler : On chce mnie zabić, musiałem coś wymyślić.
Słysząc jego słowa uśmiechnąłem się ironicznie podchodząc bliżej niego.
- Masz rację, chcę Cię zabić i zrobię to.
Powiedziałem groźnym a zarazem spokojnym tonem głosu. Chłopak zaczął wymawiać imię dziewczyny, pewnie był zły i zdezorientowany. Gdy się odwrócił stanąłem tuż przed nim.
- Ale daję Ci ostatnią szansę. Opuść to miasto i nigdy nie wracaj, bo gdy Cię zobaczę nie zawaham się. Zrozumiałeś ?
Spytałem, on pokiwał głową i miną nas. Staną na chwilę by ostatni raz spojrzeć na swoją dziewczynę a właściwie już byłą, jednak zaraz znikną nam z oczu.
Carolina : Dziękuje po raz kolejny.
Uśmiechnąłem się, pomagać jej w takich sprawach to dla mnie prawdziwa przyjemność. Poczułem jak się we mnie wtula, co było miłe. Objąłem ją swoimi ramionami.
Caroline
Czułam jego bliskość i podobało mi się to. Czułam się przy nim bezpieczna, o wiele bardziej niż przy Tylerze. I nie chodzi tutaj o to że jest on pierwotnym więc ma największą siłę, po prostu ufałam mu. Wtuliłam się w jego jeszcze bardziej, dopiero po dłuższej chwili oderwałam się od niego i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Moja mama pewnie się o mnie martwi, muszę więc wracać do domu.
Powiedziałam z lekka przygnębionym głosem, przywiązałam się do niego i nie chciałam go opuszczać.
- Jednak wieczorem jest impreza w Grillu, a ja nie chcę tam iść. Znaczy nie chcę iść sama i czy mógłbyś ...
Trochę mieszałam się w swoich słowach, jednak miałam nadzieję że mnie zrozumiał.
Klaus : Z Tobą zawsze. O której mam po Ciebie przyjść ?
Delikatnie się uśmiechnęłam i zaczęłam ponownie się zastanawiać, miałam pewien plan tylko nie miałam pewności czy mi wyjdzie.
- Gdzieś tak o 18.
Powiedziałam nie spuszczając z niej wzroku.
Klaus : Będę u Ciebie punktualnie, a teraz chodź Cię odprowadzę.
Kiwnęłam zadowolona głową i posłałam mu słodki uśmiech. Skierowaliśmy się w stronę mojego domu, nie przejmowałam się tym co ludzie sobie pomyślą. W końcu nie byliśmy parą ( jeszcze ... ). W milczeniu doszliśmy do mojego domu, weszłam na dwa pierwsze stopnie mój wzrok utkwił na przystojnej hybrydzie, a w oczach było widać radosne iskierki.
- Więc nie spóźnij się.
Powiedziałam pewnym głosem, po czym odwróciłam się i weszłam do swojego domu. Jak tylko ominęłam próg salonu usiadłam na kanapie analizując dokładnie swój dzień oraz zacny plan. Gdy dochodziła 16 przeniosłam się do łazienki by wziąć dokładny prysznic i umyć włosy. Jak już to zrobiłam owinęłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Wyciągnęłam z szafki suszarkę i lokówkę, po czym oba przyrządy podłączyłam do gniazdka. Zajęłam się przygotowaniami idealnej fryzury, gdy pewnie wyszłam z łazienki okazało się że spędziłam w niej prawie dwie godziny. Szybko wyjęłam z szafy błękitną sukienkę i nałożyłam ją na siebie. Zrobiłam delikatny makijaż a we włosy wpięłam kilka wsuwek dla ozdoby. Po chwili usłyszałam dzwonek, założyłam na szybko buty i podbiegłam do drzwi w których czekał oczywiście Klaus. Muszę przyznać że wyglądał bosko, w prawdzie po za koszulką, w jego wyglądzie nic się nie zmienił, ale i tak wyglądał bosko. Wzięłam w jedną rękę swoją skórzaną kurtkę i wraz z hybrydą opuściłam mieszkanie.
Klaus : Zawsze jesteś śliczna, a teraz ...
Nie musiał kończyć, wiedziałam o co mu chodzi. Od dłuższego czasu wiedziałam że mnie kocha i to że jestem dla niego ważna, ale dopiero niedawno mogłam powiedzieć że chyba jego uczucie jest odwzajemnione. Znaczy nie byłam tego pewna do końca. Jeszcze dziś rozstałam się ze swoim chłopakiem, byłam z nim zawsze. I powinnam go kochać, jednak coś w głębi mówi mi że ta miłość dawno wygasła a ja po prostu uzależniłam się od niego. Natomiast Klaus ... z nim było, jest inaczej. Dzisiaj zamierzałam się upewnić co do swoich uczuć. Spojrzałam na pierwotnego i musnęłam jego policzek w ramach podziękowania za komplement. Było widać że ucieszył go mój ruch. Spojrzałam na drogę i pociągnęłam go tak byśmy szli w stronę parku. Jak już tam byliśmy zatrzymaliśmy się przed fontanną. Była już pora zimowa dlatego niebo ściemniało się szybciej niż w lesie. Powoli wyskakiwały pierwsze gwiazdki i mieniły się w toni wodnej oraz w toni jego oczu.
- Wiesz ...
Zaczęłam nie pewnie, przegryzając dolną wargę. Po chwili postanowiłam że jak powiem od razu będzie lepiej.
- Dzisiaj nie ma żadnej imprezy, ja po prostu ...
Powiedziałam lekko skrępowana, jednak uśmiechnęłam się widząc jego uśmiech oraz to jak się zbliża.
- Rano coś zaczęliśmy ale twój brat.
Nawet nie skończyłam mówić gdyż poczułam jego dłoń na moim policzku, a po chwili jego wargi. Nigdy nie pomyślałam że ma aż takie słodkie. Odwzajemniłam jego pocałunek pogłębiając i przedłużając go, było w nim czuć czułość oraz miłość. Teraz byłam już pewna tego, kocham Klausa. Musiało to wszystko nieźle wyglądać, pierwszy pocałunek pod gwiazdami tak jak w bajce. Ale to właściwie jest bajka, moja bajka gdzie ja jestem małą księżniczką a on moim królewiczem. Uśmiechnęłam się i zupełnie zatraciłam w naszym niezwykłym pocałunku.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
W końcu stało się to na co każdy w pewnością czekał. Pierwszy pocałunek naszej cudownej pary <3 Chcę podziękować wszystkim osobom, którzy czytają tego bloga oraz swojej siostrzyczce z nk która również śledzi i czyta najnowsze posty. Jeszcze raz dziękuje, chcę powiedzieć że w następnym rozdziale może być gorąco.
Gdy tylko ujrzałem Caroline, od razu wstałem i do niej podszedłem. Wyglądała prześlicznie a na dodatek nosiła naszyjnik który jej kupiłem. Było widać że przestała się już przejmować Tylerem , albo starała się to ukryć. Mimo wszystko cieszyło mnie to. Pozwoliła mi się do siebie mocno zbliżyć. Jedna moja dłoń powędrowała na jej talię przyciągając ją do siebie . Spojrzałem w jej śliczne błękitne oczka i zbliżyłem swoje usta do jej ust. Chciałem już ją pocałować ale do domu wkroczył mój kochany braciszek Kol.
Kol : Proszę, proszę ... Mój wkurzający braciszek i piękna Caroline . Kto by pomyślał ?
Słysząc jego słowa odsunąłem się od dziewczyny. Wkurzyłem się na niego , brakowało dosłownie nie wiele a on to wszystko zepsuł. Taka sytuacja mogła się już nigdy więcej nie powtórzyć. Widziałem jak Caroline była lekko skrępowana. Spojrzałem na Kola.
- Na twoim miejscu bym się zamkną.
Powiedziałem a właściwie warknąłem , on jednak zachowywał spokój. Spokojnie do nas podszedł, jego wzrok utkwił na mnie.
Kol : Nie denerwuj się bracie i nie przeszkadzajcie sobie. Interesuje mnie tylko to czy Tyler o tym wie .
Gdy wspomniał o Tylerze czułem że zaraz go zabije . Mina mojej ukochanej gwałtownie posmutniała. Chciałem coś powiedzieć ale wyprzedził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Caroline wyciągnęła telefon i odczytała sms.
Caroline : To Tyler. Chce się spotkać, pisze że to pilne . Co mam zrobić ?
Spojrzałem na nią, a właściwie w jej śliczne , duże oczy które były wpatrzone w moje. Zastanowiłem się przez chwilę , do głowy przyszedł mi jeden pomysł.
- Napisz mu że spotkacie się za 10 minut w parku. Będzie dobrze Caroline, pójdę z Tobą.
Wiedziałem że do końca mogła mi nie ufać, w końcu pragnąłem go zabić. Jednak zabijanie przy świadkach to nie moja specjalność. Musiałbym wtedy pozbijać wszystkich i się ubrudzić. Śledziłem każdy jej ruch, w końcu wysłała mu informacje o spotkaniu. Objąłem ją ramieniem i wyszliśmy z rezydencji. Po chwili dotarliśmy na miejsce gdzie opuściłem Caroline. Chciałem by jej chłopak ( wkrótce były ) poczuł się swobodnie oraz by dziewczyna mogła z nim raz na zawsze skończyć. Po kilku minutach przyszedł także i on, pocałował ją na powitanie co było z lekka irytujące. Przyglądałem im się z ukrycia i wytężyłem swój słuch.
Tyler : Caroline ... musimy porozmawiać. Muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego ... ale ... nie jest to najprostszy temat. Chodzi o nas.
Caroline : Jestem przygotowana na wszystko, możesz mówić.
Tyler : No więc ... wyjeżdżam. Nie chcę tego, ale nie mam innego wyboru. Nie potrafię tak żyć, ciągle w ukryciu. Rozumiesz mnie ?
Caroline : Więc ... mamy się rozstać ? Na zawsze ?
Tyler : Nie, oczywiście że nie. Jak tylko znajdziemy jakiś sposób. Wrócę tu, ale dopiero wtedy jak Klaus wyjedzie.
Caroline : A nie mogłabym pojechać z Tobą ?
Tyler : I zostawić swoich przyjaciół, rodzinę ? To wykluczone.
Caroline : Aha. jedziesz tam sam ?
Tyler : Tak, a z kim miałbym jechać ?
Caroline : Nie wiem. Na przykład z Hayley.
Tyler : Co ... ? Jak ... ? Skąd ty ?
Caroline : Podsłuchałam waszą rozmowę, wiem wszystko.
Wtedy postanowiłem po woli do nich podejść. Stanąłem za Tylerem tak by Caroline mnie widziała.
Caroline : Dlaczego tak po prostu nie powiedziałeś mi tego ? Wykorzystałeś mnie , tylko po to bym chroniła twój tyłek przed Klausem !
Tyler : On chce mnie zabić, musiałem coś wymyślić.
Słysząc jego słowa uśmiechnąłem się ironicznie podchodząc bliżej niego.
- Masz rację, chcę Cię zabić i zrobię to.
Powiedziałem groźnym a zarazem spokojnym tonem głosu. Chłopak zaczął wymawiać imię dziewczyny, pewnie był zły i zdezorientowany. Gdy się odwrócił stanąłem tuż przed nim.
- Ale daję Ci ostatnią szansę. Opuść to miasto i nigdy nie wracaj, bo gdy Cię zobaczę nie zawaham się. Zrozumiałeś ?
Spytałem, on pokiwał głową i miną nas. Staną na chwilę by ostatni raz spojrzeć na swoją dziewczynę a właściwie już byłą, jednak zaraz znikną nam z oczu.
Carolina : Dziękuje po raz kolejny.
Uśmiechnąłem się, pomagać jej w takich sprawach to dla mnie prawdziwa przyjemność. Poczułem jak się we mnie wtula, co było miłe. Objąłem ją swoimi ramionami.
Caroline
Czułam jego bliskość i podobało mi się to. Czułam się przy nim bezpieczna, o wiele bardziej niż przy Tylerze. I nie chodzi tutaj o to że jest on pierwotnym więc ma największą siłę, po prostu ufałam mu. Wtuliłam się w jego jeszcze bardziej, dopiero po dłuższej chwili oderwałam się od niego i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Moja mama pewnie się o mnie martwi, muszę więc wracać do domu.
Powiedziałam z lekka przygnębionym głosem, przywiązałam się do niego i nie chciałam go opuszczać.
- Jednak wieczorem jest impreza w Grillu, a ja nie chcę tam iść. Znaczy nie chcę iść sama i czy mógłbyś ...
Trochę mieszałam się w swoich słowach, jednak miałam nadzieję że mnie zrozumiał.
Klaus : Z Tobą zawsze. O której mam po Ciebie przyjść ?
Delikatnie się uśmiechnęłam i zaczęłam ponownie się zastanawiać, miałam pewien plan tylko nie miałam pewności czy mi wyjdzie.
- Gdzieś tak o 18.
Powiedziałam nie spuszczając z niej wzroku.
Klaus : Będę u Ciebie punktualnie, a teraz chodź Cię odprowadzę.
Kiwnęłam zadowolona głową i posłałam mu słodki uśmiech. Skierowaliśmy się w stronę mojego domu, nie przejmowałam się tym co ludzie sobie pomyślą. W końcu nie byliśmy parą ( jeszcze ... ). W milczeniu doszliśmy do mojego domu, weszłam na dwa pierwsze stopnie mój wzrok utkwił na przystojnej hybrydzie, a w oczach było widać radosne iskierki.
- Więc nie spóźnij się.
Powiedziałam pewnym głosem, po czym odwróciłam się i weszłam do swojego domu. Jak tylko ominęłam próg salonu usiadłam na kanapie analizując dokładnie swój dzień oraz zacny plan. Gdy dochodziła 16 przeniosłam się do łazienki by wziąć dokładny prysznic i umyć włosy. Jak już to zrobiłam owinęłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Wyciągnęłam z szafki suszarkę i lokówkę, po czym oba przyrządy podłączyłam do gniazdka. Zajęłam się przygotowaniami idealnej fryzury, gdy pewnie wyszłam z łazienki okazało się że spędziłam w niej prawie dwie godziny. Szybko wyjęłam z szafy błękitną sukienkę i nałożyłam ją na siebie. Zrobiłam delikatny makijaż a we włosy wpięłam kilka wsuwek dla ozdoby. Po chwili usłyszałam dzwonek, założyłam na szybko buty i podbiegłam do drzwi w których czekał oczywiście Klaus. Muszę przyznać że wyglądał bosko, w prawdzie po za koszulką, w jego wyglądzie nic się nie zmienił, ale i tak wyglądał bosko. Wzięłam w jedną rękę swoją skórzaną kurtkę i wraz z hybrydą opuściłam mieszkanie.
Klaus : Zawsze jesteś śliczna, a teraz ...
Nie musiał kończyć, wiedziałam o co mu chodzi. Od dłuższego czasu wiedziałam że mnie kocha i to że jestem dla niego ważna, ale dopiero niedawno mogłam powiedzieć że chyba jego uczucie jest odwzajemnione. Znaczy nie byłam tego pewna do końca. Jeszcze dziś rozstałam się ze swoim chłopakiem, byłam z nim zawsze. I powinnam go kochać, jednak coś w głębi mówi mi że ta miłość dawno wygasła a ja po prostu uzależniłam się od niego. Natomiast Klaus ... z nim było, jest inaczej. Dzisiaj zamierzałam się upewnić co do swoich uczuć. Spojrzałam na pierwotnego i musnęłam jego policzek w ramach podziękowania za komplement. Było widać że ucieszył go mój ruch. Spojrzałam na drogę i pociągnęłam go tak byśmy szli w stronę parku. Jak już tam byliśmy zatrzymaliśmy się przed fontanną. Była już pora zimowa dlatego niebo ściemniało się szybciej niż w lesie. Powoli wyskakiwały pierwsze gwiazdki i mieniły się w toni wodnej oraz w toni jego oczu.
- Wiesz ...
Zaczęłam nie pewnie, przegryzając dolną wargę. Po chwili postanowiłam że jak powiem od razu będzie lepiej.
- Dzisiaj nie ma żadnej imprezy, ja po prostu ...
Powiedziałam lekko skrępowana, jednak uśmiechnęłam się widząc jego uśmiech oraz to jak się zbliża.
- Rano coś zaczęliśmy ale twój brat.
Nawet nie skończyłam mówić gdyż poczułam jego dłoń na moim policzku, a po chwili jego wargi. Nigdy nie pomyślałam że ma aż takie słodkie. Odwzajemniłam jego pocałunek pogłębiając i przedłużając go, było w nim czuć czułość oraz miłość. Teraz byłam już pewna tego, kocham Klausa. Musiało to wszystko nieźle wyglądać, pierwszy pocałunek pod gwiazdami tak jak w bajce. Ale to właściwie jest bajka, moja bajka gdzie ja jestem małą księżniczką a on moim królewiczem. Uśmiechnęłam się i zupełnie zatraciłam w naszym niezwykłym pocałunku.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
W końcu stało się to na co każdy w pewnością czekał. Pierwszy pocałunek naszej cudownej pary <3 Chcę podziękować wszystkim osobom, którzy czytają tego bloga oraz swojej siostrzyczce z nk która również śledzi i czyta najnowsze posty. Jeszcze raz dziękuje, chcę powiedzieć że w następnym rozdziale może być gorąco.
czwartek, 28 lutego 2013
Rzodział 4 - Nie chcę już być z Tylerem, koniec z nami.
Caroline
Uśmiechnęłam się delikatnie i podążyłam za hybrydą. Cieszyłam się że przyszłam właśnie do niego, pozwolił mi się swobodnie wygadać, wypłakać oraz co najważniejsze wysłuchał mnie. Myślę że być może miał racje, ich związek ( Tyler + Hayley )trwał dawno a ja byłam tak naiwna i pozwalałam na to. Gdy weszłam do łazienki przeżyłam szok, była po prostu prześliczna. Złote ściany pięknie zdobione, ładna podłoga z kamieni oraz co najważniejsze wielka wanna. Myślę że sama łazienka była droższa od nie jednego całego domu. Podeszłam do niego patrząc jak napuszcza wodę i robi pianę. Gdy skończył spojrzał na mnie.
Klaus : Zaraz przyniosę Ci ręcznik i coś do spania. Poczekaj tu na mnie.
Powiedział i opuścił to pomieszczenie, ściągnęłam swoje brudne obłocone buty i odstawiłam je na bok. Zanurzyłam rękę w wodzie delikatnie się uśmiechając. Zauważyłam że obok wanny stoją trzy świeczki. Po chwili wrócił Klaus, podał mi ręcznik i koszulkę.
Klaus : Musisz mi wybaczyć, gdy Rebekah opuszczała ten dom zabrała ze sobą większość ubrań. Ale myślę że to się nada.
Uśmiechnął się do mnie lekko, trochę dziwnie się czułam jednak mimo wszystko przyjemnie.
- Jak ja Ci się odwdzięczę ?
Spytałam jednak on się tylko uśmiechnął, poczułam jego rękę na moim policzku. Było to miłe uczucie pełne troski i miłości, ale również i krępujące. Chyba to wyczuł bo zabrał rękę i wyszedł. Odłożyłam koszulkę oraz ręcznik na bok i szybko pozbyłam się swoich ubrań. Weszłam do wanny zanurzając się po szyję w wodzie, chciałam się zrelaksować i zapomnieć o tym wszystkim. Jutro przecież też był dzień ... Zobaczyłam że na stoliku stoją przeróżne środki higieniczne. Wyciągnęłam rękę by sięgnąć po jakieś mydło oraz szampon. Zwilżyłam swoje włosy i nałożyłam na nie szampon, dokładnie wtarłam go we włosy po czym go spłukałam. Było widać że to jeden z najlepszych szamponów bo moje włosy były miękkie. Dopiero po chyba pół godzinie, jak się już cała umyłam wyszłam z wanny. Wytarłam dokładnie swoje ciało oraz swoje włosy. Spuściłam wodę i nałożyłam na siebie białą dużą koszulkę, była strasznie przyjemna w dotyku. Podeszłam do lustra by się sobie przyjrzeć. Obok niego stał żel do twarzy, jak widać Rebekah nie zabrała wszystkich kosmetyków. Umyłam nim twarz po czym opuściłam łazienkę. Stanęłam w salonie szukając Klausa.
- Gdzie jesteś, Klaus ?
Spytałam cicho, jednak on to usłyszał. W przeciągu kilku sekund staną przede mną.
Klaus : Ślicznie wyglądasz Caroline.
Uśmiechnęłam się lekko, muszę przyznać że od dłuższego czasu poza Klausem nikt mi nie prawił komplementów.
- Ummm gdzie mogłabym ... ?
Spytałam cichym i delikatnym głosem wyczekując jego odpowiedzi, nie usłyszałam jej ale w zamian znalazłam się na jego rękach. Nie wiedziałam co powiedzieć ale nie sprzeciwiłam się wtuliłam się w jego tors, ludzkim tempem przeniósł mnie do jednej z licznych sypialni i położył na dużym, wygodnym łóżku. Przykryłam się delikatną w dotyku kołdrą. Spojrzałam na niego.
- Klaus. Powiesz mi co ja mam z tym wszystkim zrobić ? Mam tak po prostu pozwolić mu odejść ?
Spytałam wpatrując się w jego oczy, złapałam go za rękę lekko ciągnąć, chciałam mu dać znak by usiadł obok mnie. Jak już to zrobił usłyszałam jego głos.
Klaus : Kochasz Tylera ?
Tego pytania obawiałam się najbardziej. Nie wiedziałam co do niego czuję, czy to miłość czy już zwykłe przyzwyczajenie. Poza tym
zamiast o nim myślałam o pierwotnym, śniłam o nim. Czułam jakbym to w nim się zakochała.
- Nie wiem, kiedyś powiedziałabym że tak ale teraz nie umiem znaleźć odpowiedzi. Chcę by zniknął, chcę stanąć przed nim i ...
Klaus : Skończyć to ?
Spojrzałam na niego i kiwnęłam twierdząco głową.
- Nie chcę już być z nim, to koniec z nami.
Powiedziałam pewniej, nie odczuwałam już większego smutku. Położyłam głowę na poduszce i przymknęłam swoje powieki. Poczułam jak również i on kładzie się obok mnie. Położyłam dłoń na jego torsie i po kilku minutach zasnęłam.
Klaus
Gdy poczułem że już śpi na moich ustach zawitał delikatny uśmiech. Caroline była taka śliczna, wyglądała jak prawdziwy anioł. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją w czubek głowy, po czym wstałem i gasząc światło opuściłem pomieszczenie. Zszedłem na dół by sprawdzić jej ubrania, przeszukując je dostrzegłem całkowicie rozwalony telefon. Nie nadawał się już do niczego, wiedziałem że będzie trzeba kupić nowy. Wyjąłem z niego kartę i schowałem do kieszeni. Zawołałem jedną ze swoich lojalnych hybryd po czym kazałem jej dokładnie wyprać jej ubrania oraz przypilnować by spała. Sam wyszedłem do centrum handlowego. Pochodziłem trochę do nim i zakupiłem jej nowe, czyste ubrania oraz nowy najnowszy telefon i przy okazji ładny wisiorek. Gdy wróciłem było już naprawdę późno. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Caroline spała w mojej sypialni dlatego ja zasnąłem w innej. Wampirzyca śniła mi się już od dawna, jednak tym razem było to coś o wiele piękniejszego. Śniło mi się że nareszcie mnie pokochała, spędziliśmy upojną noc ... ale niestety wtedy się obudziłem. Zawsze coś musiało mi przerwać w najlepszym momencie. Gdy tylko wstałem i się ubrałem zajrzałem do sypialni Caroline. Zostawiłem na stoliku ładnie zapakowany wisiorek oraz jej nowy telefon z jej dawną kartą. Na krześle które stało obok łóżka położyłem czyste i nowe ubrania. Stanąłem przed jej łóżkiem i pogładziłem ją po policzku, po chwili opuściłem ten pokój. Zszedłem do salonu i nalałem do szklanki burbonu. Usiadłem na kanapie czekając aż moja ukochana się obudzi.
Caroline
Obudziły mnie rano promienie słoneczne, przeciągnęłam się i otarłam oczy pięściami. Byłam taka szczęśliwa, wypoczęta nie myślałam już o swoim chłopaku choć wiedziałam że będę musiała się z nim dzisiaj ostatecznie rozliczyć. Siadając na łóżku zauważyłam nowe ubrania, szybko wzięłam je do ręki. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, spoglądając w bok mym oczom ukazał się nowy śliczny telefon oraz piękne pudełeczko. Otwierając je czułam że zamarłam, był tam prześliczny naszyjnik. stałam z łóżka i poszłam do łazienki która była przy pokoiku. Umyłam się i założyłam kremową luźną koszulkę oraz kremowe spodnie. Uczesałam ładnie włosy robiąc kucyka na bok, założyłam śliczny naszyjnik. Przez chwilę poczułam że Klaus jest wszystkim co mam, że go kocham ... właściwie to od dawna coś do niego czułam, jednak nie byłam do końca pewna co to takiego. Zeszłam na dół widząc pierwotnego podeszłam do niego.
- Dziękuje za wszystko Klaus, jesteś kochany.
Powiedziałam posyłając mu czuły pełen wdzięku uśmiech, on wstał z kanapy i podszedł do mnie. Było widać że podobałam mu się i cieszył się z mojego towarzystwa. Przy nim czułam się jak kobieta, ale najpierw chciałam zakończyć to wszystko z Tylerem. Jednak poczułam bliskość pierwotnego , jego dłoń w mojej tali. Nie byłam pewna co do jego zamiarów, jednak byłam ciekawa. Spojrzałam głęboko w jego oczy i po chwili zupełnie się w nich zatraciłam zbliżyłam się do niego kładąc dłoń na jego ramieniu. Zbliżyłam swoje usta do jego, a właściwie razem to zrobili. Gdy już mieliśmy się pocałować coś a właściwie ktoś nam przeszkodził.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
W następnym rozdziale dowiemy się kto przeszkodził naszej parze, oraz zobaczymy rozmowę z Tylerem ( przy której będzie uczestniczył Klaus ^^ ) Chcę was przeprosić za być może tym czasowy brak akcji, jednak gdy wkroczy Rebekah będzie jej dużo :3 Miło czytania, zapraszam do komentowania
Pokaż swoją miłość dzięki profilkom :D
Uśmiechnęłam się delikatnie i podążyłam za hybrydą. Cieszyłam się że przyszłam właśnie do niego, pozwolił mi się swobodnie wygadać, wypłakać oraz co najważniejsze wysłuchał mnie. Myślę że być może miał racje, ich związek ( Tyler + Hayley )trwał dawno a ja byłam tak naiwna i pozwalałam na to. Gdy weszłam do łazienki przeżyłam szok, była po prostu prześliczna. Złote ściany pięknie zdobione, ładna podłoga z kamieni oraz co najważniejsze wielka wanna. Myślę że sama łazienka była droższa od nie jednego całego domu. Podeszłam do niego patrząc jak napuszcza wodę i robi pianę. Gdy skończył spojrzał na mnie.
Klaus : Zaraz przyniosę Ci ręcznik i coś do spania. Poczekaj tu na mnie.
Powiedział i opuścił to pomieszczenie, ściągnęłam swoje brudne obłocone buty i odstawiłam je na bok. Zanurzyłam rękę w wodzie delikatnie się uśmiechając. Zauważyłam że obok wanny stoją trzy świeczki. Po chwili wrócił Klaus, podał mi ręcznik i koszulkę.
Klaus : Musisz mi wybaczyć, gdy Rebekah opuszczała ten dom zabrała ze sobą większość ubrań. Ale myślę że to się nada.
Uśmiechnął się do mnie lekko, trochę dziwnie się czułam jednak mimo wszystko przyjemnie.
- Jak ja Ci się odwdzięczę ?
Spytałam jednak on się tylko uśmiechnął, poczułam jego rękę na moim policzku. Było to miłe uczucie pełne troski i miłości, ale również i krępujące. Chyba to wyczuł bo zabrał rękę i wyszedł. Odłożyłam koszulkę oraz ręcznik na bok i szybko pozbyłam się swoich ubrań. Weszłam do wanny zanurzając się po szyję w wodzie, chciałam się zrelaksować i zapomnieć o tym wszystkim. Jutro przecież też był dzień ... Zobaczyłam że na stoliku stoją przeróżne środki higieniczne. Wyciągnęłam rękę by sięgnąć po jakieś mydło oraz szampon. Zwilżyłam swoje włosy i nałożyłam na nie szampon, dokładnie wtarłam go we włosy po czym go spłukałam. Było widać że to jeden z najlepszych szamponów bo moje włosy były miękkie. Dopiero po chyba pół godzinie, jak się już cała umyłam wyszłam z wanny. Wytarłam dokładnie swoje ciało oraz swoje włosy. Spuściłam wodę i nałożyłam na siebie białą dużą koszulkę, była strasznie przyjemna w dotyku. Podeszłam do lustra by się sobie przyjrzeć. Obok niego stał żel do twarzy, jak widać Rebekah nie zabrała wszystkich kosmetyków. Umyłam nim twarz po czym opuściłam łazienkę. Stanęłam w salonie szukając Klausa.
- Gdzie jesteś, Klaus ?
Spytałam cicho, jednak on to usłyszał. W przeciągu kilku sekund staną przede mną.
Klaus : Ślicznie wyglądasz Caroline.
Uśmiechnęłam się lekko, muszę przyznać że od dłuższego czasu poza Klausem nikt mi nie prawił komplementów.
- Ummm gdzie mogłabym ... ?
Spytałam cichym i delikatnym głosem wyczekując jego odpowiedzi, nie usłyszałam jej ale w zamian znalazłam się na jego rękach. Nie wiedziałam co powiedzieć ale nie sprzeciwiłam się wtuliłam się w jego tors, ludzkim tempem przeniósł mnie do jednej z licznych sypialni i położył na dużym, wygodnym łóżku. Przykryłam się delikatną w dotyku kołdrą. Spojrzałam na niego.
- Klaus. Powiesz mi co ja mam z tym wszystkim zrobić ? Mam tak po prostu pozwolić mu odejść ?
Spytałam wpatrując się w jego oczy, złapałam go za rękę lekko ciągnąć, chciałam mu dać znak by usiadł obok mnie. Jak już to zrobił usłyszałam jego głos.
Klaus : Kochasz Tylera ?
Tego pytania obawiałam się najbardziej. Nie wiedziałam co do niego czuję, czy to miłość czy już zwykłe przyzwyczajenie. Poza tym
zamiast o nim myślałam o pierwotnym, śniłam o nim. Czułam jakbym to w nim się zakochała.
- Nie wiem, kiedyś powiedziałabym że tak ale teraz nie umiem znaleźć odpowiedzi. Chcę by zniknął, chcę stanąć przed nim i ...
Klaus : Skończyć to ?
Spojrzałam na niego i kiwnęłam twierdząco głową.
- Nie chcę już być z nim, to koniec z nami.
Powiedziałam pewniej, nie odczuwałam już większego smutku. Położyłam głowę na poduszce i przymknęłam swoje powieki. Poczułam jak również i on kładzie się obok mnie. Położyłam dłoń na jego torsie i po kilku minutach zasnęłam.
Klaus
Gdy poczułem że już śpi na moich ustach zawitał delikatny uśmiech. Caroline była taka śliczna, wyglądała jak prawdziwy anioł. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją w czubek głowy, po czym wstałem i gasząc światło opuściłem pomieszczenie. Zszedłem na dół by sprawdzić jej ubrania, przeszukując je dostrzegłem całkowicie rozwalony telefon. Nie nadawał się już do niczego, wiedziałem że będzie trzeba kupić nowy. Wyjąłem z niego kartę i schowałem do kieszeni. Zawołałem jedną ze swoich lojalnych hybryd po czym kazałem jej dokładnie wyprać jej ubrania oraz przypilnować by spała. Sam wyszedłem do centrum handlowego. Pochodziłem trochę do nim i zakupiłem jej nowe, czyste ubrania oraz nowy najnowszy telefon i przy okazji ładny wisiorek. Gdy wróciłem było już naprawdę późno. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Caroline spała w mojej sypialni dlatego ja zasnąłem w innej. Wampirzyca śniła mi się już od dawna, jednak tym razem było to coś o wiele piękniejszego. Śniło mi się że nareszcie mnie pokochała, spędziliśmy upojną noc ... ale niestety wtedy się obudziłem. Zawsze coś musiało mi przerwać w najlepszym momencie. Gdy tylko wstałem i się ubrałem zajrzałem do sypialni Caroline. Zostawiłem na stoliku ładnie zapakowany wisiorek oraz jej nowy telefon z jej dawną kartą. Na krześle które stało obok łóżka położyłem czyste i nowe ubrania. Stanąłem przed jej łóżkiem i pogładziłem ją po policzku, po chwili opuściłem ten pokój. Zszedłem do salonu i nalałem do szklanki burbonu. Usiadłem na kanapie czekając aż moja ukochana się obudzi.
Caroline
Obudziły mnie rano promienie słoneczne, przeciągnęłam się i otarłam oczy pięściami. Byłam taka szczęśliwa, wypoczęta nie myślałam już o swoim chłopaku choć wiedziałam że będę musiała się z nim dzisiaj ostatecznie rozliczyć. Siadając na łóżku zauważyłam nowe ubrania, szybko wzięłam je do ręki. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, spoglądając w bok mym oczom ukazał się nowy śliczny telefon oraz piękne pudełeczko. Otwierając je czułam że zamarłam, był tam prześliczny naszyjnik. stałam z łóżka i poszłam do łazienki która była przy pokoiku. Umyłam się i założyłam kremową luźną koszulkę oraz kremowe spodnie. Uczesałam ładnie włosy robiąc kucyka na bok, założyłam śliczny naszyjnik. Przez chwilę poczułam że Klaus jest wszystkim co mam, że go kocham ... właściwie to od dawna coś do niego czułam, jednak nie byłam do końca pewna co to takiego. Zeszłam na dół widząc pierwotnego podeszłam do niego.
- Dziękuje za wszystko Klaus, jesteś kochany.
Powiedziałam posyłając mu czuły pełen wdzięku uśmiech, on wstał z kanapy i podszedł do mnie. Było widać że podobałam mu się i cieszył się z mojego towarzystwa. Przy nim czułam się jak kobieta, ale najpierw chciałam zakończyć to wszystko z Tylerem. Jednak poczułam bliskość pierwotnego , jego dłoń w mojej tali. Nie byłam pewna co do jego zamiarów, jednak byłam ciekawa. Spojrzałam głęboko w jego oczy i po chwili zupełnie się w nich zatraciłam zbliżyłam się do niego kładąc dłoń na jego ramieniu. Zbliżyłam swoje usta do jego, a właściwie razem to zrobili. Gdy już mieliśmy się pocałować coś a właściwie ktoś nam przeszkodził.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
W następnym rozdziale dowiemy się kto przeszkodził naszej parze, oraz zobaczymy rozmowę z Tylerem ( przy której będzie uczestniczył Klaus ^^ ) Chcę was przeprosić za być może tym czasowy brak akcji, jednak gdy wkroczy Rebekah będzie jej dużo :3 Miło czytania, zapraszam do komentowania
Pokaż swoją miłość dzięki profilkom :D
środa, 27 lutego 2013
Rozdział 3 - Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła, Klaus ...
Caroline
Wracając do domu cały czas myślałam o Klausie, co było straszne. Zapomniałam o swoim pijanym ale jednak chłopaku. Dreptałam powoli po chodniku patrząc raz na drogę, raz na niebo. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech, jednak myślę że każda osoba jaką napotkam może to szybko zmienić, co właściwie stało się. Gdy po paru minutach stanęłam przed domem usłyszałam głos swojego sąsiada " Słyszałaś że niedaleko spłoną dom a w nim całkiem młody chłopak ? Biedna panna Gilbert najpierw straciła rodziców a potem jedynego brata. Teraz nawet nie ma gdzie mieszkać " Obróciłam się i zobaczyłam najmilszych staruszków w okolicy, małżeństwo Smith. Westchnęłam cicho, niestety prawda była o wiele gorsza. Ale taj z jednym mieli rację, Elena straciła wszystko, nawet swoje człowieczeństwo. Dzisiaj wieczorem miałam się z nią spotkać oraz braćmi Salvatore. Mimo wszystko na razie wolałam pobyć trochę sama i przemyśleć to wszystko. Gdy weszłam do domu od razu udałam się do kuchni. Odkręciłam wodę i pozwoliłam by wlała się swobodnie do czajnika,po czym postawiłam go na palniku a do kubka wrzuciłam szklankę swojej ulubionej herbaty. Czekałam jakiś czas aż woda się zagotuje, wlałam ją do kubka. Wsypałam tam jeszcze 2 łyżeczki cukru i dokładnie zamieszałam. Wzięłam herbatę i usiadłam na kanapie. Zaczęłam oglądać przeróżne programy telewizyjne. Po paru godzinach zauważyłam na zegarku, że zbliża się już 17. Szybko wstałam i pobiegłam do Tylera. Miałam dziwne uczucie, że za nim spotkam się z przyjaciółką muszę go odwiedzić, po za tym chciałam go przeprosić za swoje idiotyczne zachowanie w barze. Jak tylko mi otworzył drzwi weszłam do środka, przechodząc od razu do salonu. Nie wyczuwałam już od niego zapachu alkoholu, no może troszeczkę. Spojrzałam na niego.
- Chcę Cię przeprosić za całą aferę którą Ci zrobiłam.
Podeszłam do niego i złapałam go za ręce.
Tyler : To nie jest tak jak myślisz Caroline ... Może trochę się upiłem ale uwierz ona nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Potrzebowałem jej by pomogła mi odszukać pewną osobę.
Spojrzałam w jego śliczne oczy, delikatnie się uśmiechając. Nie interesowałam się zbytnio tym kogo szukał. Było mi tylko głupio że zrobiłam mu taką scenkę przy ludziach.
- Kocham Cię kochanie, przepraszam za wszytko. Teraz muszę iść do Eleny.
Powiedziałam i opuściłam jego mieszkania. Jednak gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam znajomy głos wytężyłam swój wampirzy słuch i przysłuchiwałam się dokładnie ich rozmowie.
Hayley : Kto to kochanie ?
Tyler : Caroline ...
Hayley : Powiedziałeś jej ?
Tyler : Jeszcze nie ...
Haykey : Masz zamiar w ogóle to zrobić ?
Tyler : Oczywiście że mam. Nie chcę być już z nią, ale nie chcę jej ranić. Po za tym to właśnie dzięki niej Klaus mnie jeszcze nie zabił.
Hayley : Więc opuśćmy to miasto i wyjedźmy gdzieś. Kocham Cię Tyler i nie chcę by on Ci coś zrobił, ale nie mogę również patrzeć na to jak się całujecie i udawać że wszystko jest ok.
Tyler : Jutro wszystko załatwię, a teraz chodź tu skarbie.
Potem było słychać już tylko mlaskanie i głośne śmiechy. Czułam jak momentalnie do moich oczu napływają gorzkie łzy. Wampirzym tempem opuściłam jego przeklętą posiadłość. Usiadłam na trawniku opierając się o jakieś stare i brudne drzewo. Zaczęłam strasznie płakać, łzy ciurkiem spływały po moich policzkach. Przesiedziałam tak chyba godzinę, słysząc dzwonienie telefonu pod wpływem złości rozwaliłam go. Wstąpiłam do jakiegoś sklepu kupując butelkę szampana. Opuszczając go zaczęłam ponownie płakać. Szybko ją otworzyłam i wypiłam całą jej zawartość, rzuciłam pustą w jakieś krzaki. Zbliżała się powoli noc, dla Stefana najważniejsza była teraz Elena, moja matka jest w pracy a ja po prostu potrzebowałam kogoś kto mnie wysłucha i się mną zaopiekuję. Problemem było to że takiej osoby nie było, no chyba że ... Westchnęłam cicho i zmierzyłam w stronę jego domu. Poczułam jak spada na mnie coś mokrego, unosząc głowę do góry zauważyłam a właściwie poczułam szybko nasilający się deszcz. W innym wypadku szybko bym uciekła jednak teraz nie miał dla mnie znaczenia mój wygląd, który i tak był już z pewnością okropny. Po kilku minutach dotarłam do chyba największej i najpiękniejszej rezydencji w Mystic Falls. Zapukałam niepewnie do drzwi mężczyzny.
Klaus
Gdy wróciłem do domu, od razu wziąłem się za rysowanie przepięknej Caroline. Miałem ją cały czas w swojej głowie. Mój brat Kol był teraz u jakiejś dziewczyny i pewnie szybko nie wróci. Słysząc pukanie zdziwiłem się jednak postanowiłem sprawdzić kto to. Niechętnie do nich podszedłem i je otworzyłem. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Moja ukochana stała tam w brudnych, przemoczonych ubraniach oraz rozczochranych włosach. Cienie do oczu wraz z tuszem spływały po jej policzku i mieszały się ze łzami. Nie czekając na nic szybko do niej wyszedłem. Otuliłem ją swoim ramieniem i wprowadziłem do domu. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Podszedłem do kanapy tak by mogła na niej usiąść. Zdjąłem z niej przemokniętą kurtkę i odłożyłem na bok, przykryłem ją kocem, wiedziałem że wampir nie odczuwał chłodu jednak być może był to taki ludzki odruch z mojej strony. Wziąłem do ręki kilka chusteczek i siadając obok niej delikatnym ruchem wytarłem jej rozmazany makijaż oraz łzy.
- Caroline co się stało ?
Spytałem zaniepokojony, głaskałem delikatnie jej policzek.
Caroline : Dziękuje.
Wyszeptała cicho patrząc na mnie.
Caroline : To Tyler ...
Słysząc jej słowa poczułem ogromną złość, że ją zranił oraz żal że ponownie mu zaufała i pozwoliła mu na to. Objąłem ją chcąc ją uspokoić oraz dowiedzieć się co się stało.
Caroline : Poszłam do niego by go przeprosić i ... i przeprosiłam go. I on ... on mi to wszystko wyjaśnił. I gdy wyszłam z jego domu usłyszałam głos ... usłyszałam Hayley.
Mówiła to wszystko niepewnie co chwilę się jąkając i dławiąc swoim płaczem. Mocniej ją objąłem i zacząłem głaskać po ramieniu. Chciałem by się wypłakała i uspokoiła, oraz by wszystko powiedziała. Słuchałem uważnie każdego jej słowa.
Caroline : I oni są razem, kochają się. Tyler jest tylko ze mną po to bym zapewniła mu ochronę przed Tobą. A ja już tak nie chcę ... Jutro ma zamiar się ze mną rozstać i wyjechać z Hayley daleko stąd.
W tej chwili złość i nienawiść którą darzyłem Tylerem poszerzyła się, miałem ochotę zabić jego oraz wilczycę. Jednak teraz musiałem być przy swojej ślicznotce, poczułem jak się we mnie przytula. Zalała swoimi łzami moją koszulkę jednak nie obchodziło mnie to teraz. Po chwili wstała a ja razem z nią.
Caroline : Chciałam się komuś wygadać. Przepraszam że zajęłam Ci twój cenny czas, będę już wracała do domu.
- Na mnie zawsze możesz liczyć Caroline, jeśli masz jakiś problem chętnie Ci pomogę. Nie mogę Ci jednak pozwolić byś wróciła do domu. Zaraz przygotuję Ci kąpiel i znajdę jakieś czyste, suche ubrania. A jak się u mnie prześpisz nic się nie stanie. Mam mnóstwo sypialni więc nie musisz się niczego obawiać.
Powiedziałem ze spokojem patrząc w jej oczy.
Caroline : Dziękuje za wszystko, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła ... teraz nie mam nikogo, tylko tobie mogłam się wygadać, widziałam że mnie wysłuchasz.
Słysząc jej słowa uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w jej śliczne lecz niestety smutne oczy.
- Pójdę przygotować wodę Caroline, pamiętaj ja zawsze będę przy Tobie.
Szepnąłem idąc w stronę łazienki.
Wracając do domu cały czas myślałam o Klausie, co było straszne. Zapomniałam o swoim pijanym ale jednak chłopaku. Dreptałam powoli po chodniku patrząc raz na drogę, raz na niebo. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech, jednak myślę że każda osoba jaką napotkam może to szybko zmienić, co właściwie stało się. Gdy po paru minutach stanęłam przed domem usłyszałam głos swojego sąsiada " Słyszałaś że niedaleko spłoną dom a w nim całkiem młody chłopak ? Biedna panna Gilbert najpierw straciła rodziców a potem jedynego brata. Teraz nawet nie ma gdzie mieszkać " Obróciłam się i zobaczyłam najmilszych staruszków w okolicy, małżeństwo Smith. Westchnęłam cicho, niestety prawda była o wiele gorsza. Ale taj z jednym mieli rację, Elena straciła wszystko, nawet swoje człowieczeństwo. Dzisiaj wieczorem miałam się z nią spotkać oraz braćmi Salvatore. Mimo wszystko na razie wolałam pobyć trochę sama i przemyśleć to wszystko. Gdy weszłam do domu od razu udałam się do kuchni. Odkręciłam wodę i pozwoliłam by wlała się swobodnie do czajnika,po czym postawiłam go na palniku a do kubka wrzuciłam szklankę swojej ulubionej herbaty. Czekałam jakiś czas aż woda się zagotuje, wlałam ją do kubka. Wsypałam tam jeszcze 2 łyżeczki cukru i dokładnie zamieszałam. Wzięłam herbatę i usiadłam na kanapie. Zaczęłam oglądać przeróżne programy telewizyjne. Po paru godzinach zauważyłam na zegarku, że zbliża się już 17. Szybko wstałam i pobiegłam do Tylera. Miałam dziwne uczucie, że za nim spotkam się z przyjaciółką muszę go odwiedzić, po za tym chciałam go przeprosić za swoje idiotyczne zachowanie w barze. Jak tylko mi otworzył drzwi weszłam do środka, przechodząc od razu do salonu. Nie wyczuwałam już od niego zapachu alkoholu, no może troszeczkę. Spojrzałam na niego.
- Chcę Cię przeprosić za całą aferę którą Ci zrobiłam.
Podeszłam do niego i złapałam go za ręce.
Tyler : To nie jest tak jak myślisz Caroline ... Może trochę się upiłem ale uwierz ona nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Potrzebowałem jej by pomogła mi odszukać pewną osobę.
Spojrzałam w jego śliczne oczy, delikatnie się uśmiechając. Nie interesowałam się zbytnio tym kogo szukał. Było mi tylko głupio że zrobiłam mu taką scenkę przy ludziach.
- Kocham Cię kochanie, przepraszam za wszytko. Teraz muszę iść do Eleny.
Powiedziałam i opuściłam jego mieszkania. Jednak gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam znajomy głos wytężyłam swój wampirzy słuch i przysłuchiwałam się dokładnie ich rozmowie.
Hayley : Kto to kochanie ?
Tyler : Caroline ...
Hayley : Powiedziałeś jej ?
Tyler : Jeszcze nie ...
Haykey : Masz zamiar w ogóle to zrobić ?
Tyler : Oczywiście że mam. Nie chcę być już z nią, ale nie chcę jej ranić. Po za tym to właśnie dzięki niej Klaus mnie jeszcze nie zabił.
Hayley : Więc opuśćmy to miasto i wyjedźmy gdzieś. Kocham Cię Tyler i nie chcę by on Ci coś zrobił, ale nie mogę również patrzeć na to jak się całujecie i udawać że wszystko jest ok.
Tyler : Jutro wszystko załatwię, a teraz chodź tu skarbie.
Potem było słychać już tylko mlaskanie i głośne śmiechy. Czułam jak momentalnie do moich oczu napływają gorzkie łzy. Wampirzym tempem opuściłam jego przeklętą posiadłość. Usiadłam na trawniku opierając się o jakieś stare i brudne drzewo. Zaczęłam strasznie płakać, łzy ciurkiem spływały po moich policzkach. Przesiedziałam tak chyba godzinę, słysząc dzwonienie telefonu pod wpływem złości rozwaliłam go. Wstąpiłam do jakiegoś sklepu kupując butelkę szampana. Opuszczając go zaczęłam ponownie płakać. Szybko ją otworzyłam i wypiłam całą jej zawartość, rzuciłam pustą w jakieś krzaki. Zbliżała się powoli noc, dla Stefana najważniejsza była teraz Elena, moja matka jest w pracy a ja po prostu potrzebowałam kogoś kto mnie wysłucha i się mną zaopiekuję. Problemem było to że takiej osoby nie było, no chyba że ... Westchnęłam cicho i zmierzyłam w stronę jego domu. Poczułam jak spada na mnie coś mokrego, unosząc głowę do góry zauważyłam a właściwie poczułam szybko nasilający się deszcz. W innym wypadku szybko bym uciekła jednak teraz nie miał dla mnie znaczenia mój wygląd, który i tak był już z pewnością okropny. Po kilku minutach dotarłam do chyba największej i najpiękniejszej rezydencji w Mystic Falls. Zapukałam niepewnie do drzwi mężczyzny.
Klaus
Gdy wróciłem do domu, od razu wziąłem się za rysowanie przepięknej Caroline. Miałem ją cały czas w swojej głowie. Mój brat Kol był teraz u jakiejś dziewczyny i pewnie szybko nie wróci. Słysząc pukanie zdziwiłem się jednak postanowiłem sprawdzić kto to. Niechętnie do nich podszedłem i je otworzyłem. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Moja ukochana stała tam w brudnych, przemoczonych ubraniach oraz rozczochranych włosach. Cienie do oczu wraz z tuszem spływały po jej policzku i mieszały się ze łzami. Nie czekając na nic szybko do niej wyszedłem. Otuliłem ją swoim ramieniem i wprowadziłem do domu. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Podszedłem do kanapy tak by mogła na niej usiąść. Zdjąłem z niej przemokniętą kurtkę i odłożyłem na bok, przykryłem ją kocem, wiedziałem że wampir nie odczuwał chłodu jednak być może był to taki ludzki odruch z mojej strony. Wziąłem do ręki kilka chusteczek i siadając obok niej delikatnym ruchem wytarłem jej rozmazany makijaż oraz łzy.
- Caroline co się stało ?
Spytałem zaniepokojony, głaskałem delikatnie jej policzek.
Caroline : Dziękuje.
Wyszeptała cicho patrząc na mnie.
Caroline : To Tyler ...
Słysząc jej słowa poczułem ogromną złość, że ją zranił oraz żal że ponownie mu zaufała i pozwoliła mu na to. Objąłem ją chcąc ją uspokoić oraz dowiedzieć się co się stało.
Caroline : Poszłam do niego by go przeprosić i ... i przeprosiłam go. I on ... on mi to wszystko wyjaśnił. I gdy wyszłam z jego domu usłyszałam głos ... usłyszałam Hayley.
Mówiła to wszystko niepewnie co chwilę się jąkając i dławiąc swoim płaczem. Mocniej ją objąłem i zacząłem głaskać po ramieniu. Chciałem by się wypłakała i uspokoiła, oraz by wszystko powiedziała. Słuchałem uważnie każdego jej słowa.
Caroline : I oni są razem, kochają się. Tyler jest tylko ze mną po to bym zapewniła mu ochronę przed Tobą. A ja już tak nie chcę ... Jutro ma zamiar się ze mną rozstać i wyjechać z Hayley daleko stąd.
W tej chwili złość i nienawiść którą darzyłem Tylerem poszerzyła się, miałem ochotę zabić jego oraz wilczycę. Jednak teraz musiałem być przy swojej ślicznotce, poczułem jak się we mnie przytula. Zalała swoimi łzami moją koszulkę jednak nie obchodziło mnie to teraz. Po chwili wstała a ja razem z nią.
Caroline : Chciałam się komuś wygadać. Przepraszam że zajęłam Ci twój cenny czas, będę już wracała do domu.
- Na mnie zawsze możesz liczyć Caroline, jeśli masz jakiś problem chętnie Ci pomogę. Nie mogę Ci jednak pozwolić byś wróciła do domu. Zaraz przygotuję Ci kąpiel i znajdę jakieś czyste, suche ubrania. A jak się u mnie prześpisz nic się nie stanie. Mam mnóstwo sypialni więc nie musisz się niczego obawiać.
Powiedziałem ze spokojem patrząc w jej oczy.
Caroline : Dziękuje za wszystko, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła ... teraz nie mam nikogo, tylko tobie mogłam się wygadać, widziałam że mnie wysłuchasz.
Słysząc jej słowa uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w jej śliczne lecz niestety smutne oczy.
- Pójdę przygotować wodę Caroline, pamiętaj ja zawsze będę przy Tobie.
Szepnąłem idąc w stronę łazienki.
czwartek, 21 lutego 2013
Rozdział 2 - Kocham tylko Tylera i trzymajmy się tego ... chyba
Caroline
Właściwie nie wiedziałam dlaczego się na to zgodziła, może po protu brakowało mi towarzystwa ? Coraz częściej siedzę sama, w domu ... trzeba to zmienić a wypad z pierwotnymi do baru mógł być dobrym początkiem. Dalszą drogę odbyliśmy w milczeniu, od czasu do czasu kątem oka zerkałam na Klausa oraz na jego brata. Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce usiedliśmy przy barze, oczywiście ja pośrodku przez co czułam się trochę niezręcznie. Kol zamówił dla nas jakieś drinki. Jak by spojrzeć na niego z drugiej strony wydawał się być całkiem miły, albo po prostu chciał zagadać do mnie i wkurzyć Klausa. Wiem że on mnie kocha, zresztą ja go chyba ... Ughr ja nawet o tym nie pomyślałam, kocham tylko Tylera i tego się trzymajmy. Z kłótni samej z sobą wyrwał mnie głos młodszego brata.
Kol : Powinnaś czasami nas odwiedzać, wiesz może jesteśmy wampirami ale nie gryziemy.
Słysząc jego słowa na mojej twarzy namalował się szeroki uśmiech, upiłam łyk swojego drinka. Był całkiem niezły szkoda że nie pamiętam nazwy, ale teraz nie mam nawet czasu by zapytać o to Kola. Spojrzałam na niego.
- W co jak w co, ale w to nie uwierzę.
Odparłam z rozbawieniem, słysząc aksamitny głos Klausa mój wzrok przeniósł się na niego.
Klaus : Trudno jest uwierzyć w to że potrafimy kły trzymać przy sobie ?
Spytał zabawnie falując brwiami, zaśmiałam się słodko patrząc mu w oczy.
- Tak.
Odparłam posyłając mu czuły uśmiech, nigdy bym wcześniej tak nie pomyślała, ale czułam że mogłabym spędzić z nimi cały wieczór. Chcąc sprawdzić kto jest w barze rozejrzałam się, nagle mym oczom ukazał się Tyler. Zdziwiło mnie to, tym bardziej że siedział sam przy stoliku. Nie chciałam by mnie zauważył jednak ciekawość kazała poczekać i sprawdzić co on kombinuje. Po chwili podeszła do niego jakaś lalunia i zaczęła z nim flirtować, a on jej na to pozwalał! Oburzona odstawiłam swojego drinka na blat i podeszłam do niego.
- Tyler !
Krzyknęłam cicho zakładając obie ręce. Było widać że jest zdziwiony, na dodatek było czuć od niego alkohol.
Tyler : Caroline ? Co ty tu robisz ?
Spytał zdezorientowany.
- Co ja tu robię ? Co ty tu robisz ? Nie dość że jesteś pijany to jeszcze zabawiasz się z jakąś lafiryndą !
Powiedziałam zła, już nawet nie zwracałam uwagi na to czy patrzą na nas pierwotni czy nie.
Tyler : Uspokój się i przeproś Nicole.
Słysząc jego słowa zatkało mnie.
- Że co ? Ja mam ją przepraszać ? Wiesz co ... ? Szkoda mi na Ciebie słów, jesteś żałosny i tyle !
Warknęłam i opuściłam bar, nie chciałam na niego patrzeć.
Klaus
W pierwszej chwili byłem wkurzony na Kola że się wtrącił, ale teraz wydawało się mieć to swoje plusy. Mimo iż on również do niej się zbliżał, nie miał żadnych szans. Widząc jak Caroline odchodzi na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Wiedziałem że idzie do Tylera oraz to że wyniknie z tego kłótnia. Kątem oka zerkałem na nich, uważnie słuchając. Nie chciałem przegapić żadnego słowa. Gdy opuściła bar zwróciłem się do Kola.
- Żegnaj braciszku.
Powiedziałem wstając z miejsca. Szybko wybiegłem za dziewczyną, nie chciałem aby daleko odeszła. Widząc jak stoi przy drzewie podbiegłem do niej.
Caroline : Dlaczego zawsze musicie być takimi świniami !?
Spytała robiąc wkurzoną minkę i patrząc w moje oczy, wyglądało to trochę zabawnie. Mimo iż próbowałem być poważny na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jedną ręką oparłem o drzewo, co sprawiło że zbliżyłem się do Caroline.
- Nie wiem sprawa genów. Ale czy to oznacza że ja również jestem świnią ?
Spytałem patrząc w jej oczy, widziałem jak na jej twarzy stopniowo pojawia się uśmiech.
Caroline : Dobrze masz rację, przepraszam. Ty tylko czasami zachowujesz się jak świnia.
Słysząc jej słowa mój uśmiech poszerzył się.
- Że ja ?
Spojrzałem w jej oczy, lekko przyduszając do drzewa.
Caroline : Wiesz o co mi chodzi, a teraz wybacz muszę iść do domu. Sama.
Powiedziała posyłając mi uśmiech, który oczywiście odwzajemniłem. Pozwoliłem jej odejść, być może nie powinienem ale na dziś i tak się mocno do niej zbliżyłem. Nie za bardzo miałem ochotę wracać do Kola, dlatego i ja skierowałem się w stronę domu.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
Mam nadzieję że się wam spodoba. W następnym rozdziale Klaus i Caroline niezwykle się do siebie zbliżą, dojdzie również do ostatecznej wymiany zdań z Tylerem.
Właściwie nie wiedziałam dlaczego się na to zgodziła, może po protu brakowało mi towarzystwa ? Coraz częściej siedzę sama, w domu ... trzeba to zmienić a wypad z pierwotnymi do baru mógł być dobrym początkiem. Dalszą drogę odbyliśmy w milczeniu, od czasu do czasu kątem oka zerkałam na Klausa oraz na jego brata. Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce usiedliśmy przy barze, oczywiście ja pośrodku przez co czułam się trochę niezręcznie. Kol zamówił dla nas jakieś drinki. Jak by spojrzeć na niego z drugiej strony wydawał się być całkiem miły, albo po prostu chciał zagadać do mnie i wkurzyć Klausa. Wiem że on mnie kocha, zresztą ja go chyba ... Ughr ja nawet o tym nie pomyślałam, kocham tylko Tylera i tego się trzymajmy. Z kłótni samej z sobą wyrwał mnie głos młodszego brata.
Kol : Powinnaś czasami nas odwiedzać, wiesz może jesteśmy wampirami ale nie gryziemy.
Słysząc jego słowa na mojej twarzy namalował się szeroki uśmiech, upiłam łyk swojego drinka. Był całkiem niezły szkoda że nie pamiętam nazwy, ale teraz nie mam nawet czasu by zapytać o to Kola. Spojrzałam na niego.
- W co jak w co, ale w to nie uwierzę.
Odparłam z rozbawieniem, słysząc aksamitny głos Klausa mój wzrok przeniósł się na niego.
Klaus : Trudno jest uwierzyć w to że potrafimy kły trzymać przy sobie ?
Spytał zabawnie falując brwiami, zaśmiałam się słodko patrząc mu w oczy.
- Tak.
Odparłam posyłając mu czuły uśmiech, nigdy bym wcześniej tak nie pomyślała, ale czułam że mogłabym spędzić z nimi cały wieczór. Chcąc sprawdzić kto jest w barze rozejrzałam się, nagle mym oczom ukazał się Tyler. Zdziwiło mnie to, tym bardziej że siedział sam przy stoliku. Nie chciałam by mnie zauważył jednak ciekawość kazała poczekać i sprawdzić co on kombinuje. Po chwili podeszła do niego jakaś lalunia i zaczęła z nim flirtować, a on jej na to pozwalał! Oburzona odstawiłam swojego drinka na blat i podeszłam do niego.
- Tyler !
Krzyknęłam cicho zakładając obie ręce. Było widać że jest zdziwiony, na dodatek było czuć od niego alkohol.
Tyler : Caroline ? Co ty tu robisz ?
Spytał zdezorientowany.
- Co ja tu robię ? Co ty tu robisz ? Nie dość że jesteś pijany to jeszcze zabawiasz się z jakąś lafiryndą !
Powiedziałam zła, już nawet nie zwracałam uwagi na to czy patrzą na nas pierwotni czy nie.
Tyler : Uspokój się i przeproś Nicole.
Słysząc jego słowa zatkało mnie.
- Że co ? Ja mam ją przepraszać ? Wiesz co ... ? Szkoda mi na Ciebie słów, jesteś żałosny i tyle !
Warknęłam i opuściłam bar, nie chciałam na niego patrzeć.
Klaus
W pierwszej chwili byłem wkurzony na Kola że się wtrącił, ale teraz wydawało się mieć to swoje plusy. Mimo iż on również do niej się zbliżał, nie miał żadnych szans. Widząc jak Caroline odchodzi na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Wiedziałem że idzie do Tylera oraz to że wyniknie z tego kłótnia. Kątem oka zerkałem na nich, uważnie słuchając. Nie chciałem przegapić żadnego słowa. Gdy opuściła bar zwróciłem się do Kola.
- Żegnaj braciszku.
Powiedziałem wstając z miejsca. Szybko wybiegłem za dziewczyną, nie chciałem aby daleko odeszła. Widząc jak stoi przy drzewie podbiegłem do niej.
Caroline : Dlaczego zawsze musicie być takimi świniami !?
Spytała robiąc wkurzoną minkę i patrząc w moje oczy, wyglądało to trochę zabawnie. Mimo iż próbowałem być poważny na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jedną ręką oparłem o drzewo, co sprawiło że zbliżyłem się do Caroline.
- Nie wiem sprawa genów. Ale czy to oznacza że ja również jestem świnią ?
Spytałem patrząc w jej oczy, widziałem jak na jej twarzy stopniowo pojawia się uśmiech.
Caroline : Dobrze masz rację, przepraszam. Ty tylko czasami zachowujesz się jak świnia.
Słysząc jej słowa mój uśmiech poszerzył się.
- Że ja ?
Spojrzałem w jej oczy, lekko przyduszając do drzewa.
Caroline : Wiesz o co mi chodzi, a teraz wybacz muszę iść do domu. Sama.
Powiedziała posyłając mi uśmiech, który oczywiście odwzajemniłem. Pozwoliłem jej odejść, być może nie powinienem ale na dziś i tak się mocno do niej zbliżyłem. Nie za bardzo miałem ochotę wracać do Kola, dlatego i ja skierowałem się w stronę domu.
~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~ .... ~ § ~ ♦ ~ § ~ ... ~ § ~ ♦ ~ § ~
Mam nadzieję że się wam spodoba. W następnym rozdziale Klaus i Caroline niezwykle się do siebie zbliżą, dojdzie również do ostatecznej wymiany zdań z Tylerem.
wtorek, 19 lutego 2013
Rozdział 1 - Bałam się że znowu mną zawładnie, co właściwie stało się ...
Klaus
Cały wczorajszy dzień spędziłem na poszukiwaniach lekarstwa dla Eleny, nie miałem zbytnio czasu by nawet pomyśleć o czymś innym. No może moją głowę zawracała jedna myśl, piękna myśl bo dokładnie Caroline. Zanim ułożyłem się do snu narysowałem jej portret. Nie sprawiło mi to większej trudności, nigdy nie zapomniał bym przecież jak wygląda mój największy skarb. Dzisiaj rano zauważyłem że nie mamy w barku ani jednej butelki alkoholu, wysłałem więc jedną z hybryd by po nią poszła. A ja postanowiłem tym czasem przejść się z Kolem do baru. Lubiłem z nim tam chodzić, przez taką błahostkę miałem pewność że nasze relacje się nie zepsują i nie będzie próbował mnie wykończyć tak jak Rebekah. Po drodze rozmawiałem z nim o różnych sprawach. Więc zbytnio nie zwracałem uwagi na to kto obok nie przechodzi. Znajdowaliśmy się obok parku, szliśmy ludzkim tempem by nie wzbudzać podejrzeń wśród miejscowych. Nagle mym oczom ukazała się piękna dziewczyna, mój Anioł dokładnie. Zostawiłem więc Kola samego i szybko do niej podbiegłem. Siedziała na brzegu fontanny i spoglądała w wodę. Po krótkiej chwili zauważyłem w niej swoje odbicie, ona również je dostrzegła bo delikatnie się uśmiechnęła.
- Witaj kochana.
Powiedziałem cicho, jednak nie zabrakło w moim wyrażeniu swojego brytyjskiego akcentu który kusił wiele dziewcząt. Na mojej twarzy namalował się czuły uśmiech. Poszerzył się widząc jak się do mnie odwraca.
Caroline : Zaraz przyjdzie tu Tyler, Klaus ...
Powiedziała cicho spuszczając wzrok. Jednak mnie mało on obchodził, miałem kolejną okazję by porozmawiać z moją ukochaną. Usiadłem - obok niej patrząc w jej oczy. Chciałem by również w nie spojrzała.
- Możliwe, ale dopóki on nie przyjdzie nie zostawię Cię samej.
Odparłem posyłając jej swój czuły uśmiech. Wiedziałem że może udawać że mnie nienawidzi jednak w głębi duszy czuje coś do mnie. Dlatego tak dobrze nam się rozmawia gdy jesteśmy sami. Uniosła swoją głowę i spojrzała w moje oczy, otworzyła delikatnie usta jakby chciała coś powiedzieć ale po chwili zamknęła je. Zatopiłem się w jej oczach a ona chyba w moich. Przez dłuższą chwilę nie odzywaliśmy się do siebie, złapałem ją delikatnie za rękę. Jednak wszystko przerwał nam mój cudowny braciszek Kol.
Kol
Gy Klaus tak po prostu odszedł wkurzyłem się, bo musiałem pójść sam do baru. W głębi dostrzegłem Caroline, to pewnie przez nią zmienił plany, a raczej na pewno. Jednak ze mną nie ma tak łatwo. Początkowo stałem, czekałem na dalszy rozwój akcji. Gdy jednak w miarę wystarczająco się zbliżyli zacząłem działać. Szybko do nich podszedłem, stanąłem na przeciw nich.
- Co ja tu widzę, mój kochany braciszek z piękną Caroline.
Odparłem wesoło, w moim głosie można było wyczuć nutkę ironii. Gdy urwali swój kontakt wzrokowy na mojej twarzy wymalował sie triumfalny uśmiech. Klaus z pewnością chciał już coś powiedzieć jednak ja zwróciłem się do Caroline.
- Właśnie szedłem z bratem do baru, jednak nagle zmienił zdanie. No cóż nie ma co mu się dziwić, że wolał towarzystwo takiej ślicznej dziewczyny jak ty. Wiesz że cały czas rysuje twoje portrety ? On naprawdę Ciebie ...
I tu nie dokończyłem bo wyrwał się głos Nika.
Klaus : Kol !
Powiedział a właściwie warknął stanowczo co miało mi dać do zrozumienia że jeśli się nie zamknie zabije mnie, jednak ja mało sobie z tego robiłem.
- Spokojnie bracie, musisz się opanować.
Powiedziałem patrząc na niego, mój wzrok przeniósł się ponownie na Caroline.
-Ale co ja mówiłem ? Ach tak już pamiętam. Wybrałabyś się z nami do baru ? Było by mi bardzo miło, nam.
Mój wzrok cały czas był na niej, wiedziałem że w ten sposób uda mi się po wkurzać swojego brata.
Caroline
Postanowiłam że przejdę się i usiądę na fontannie, spojrzałam w wodę cały czas myśląc o swoim śnie. Widząc Klausa jakoś sama się uśmiechnęłam. Słysząc jego głos wiedziałam że muszę coś wykombinować, wymyśliłam więc spotkanie z Tylerem. Nie chciałam zostać sama z Klausem, bałam się że znowu mną zawładnie, że znowu namiesza mi w głowie. Co właściwie stało się. Na całe szczęście przerwał nam Kol, czułam że coraz bardziej zbliżam się do Niklausa co było złe, kocham i chodzę w końcu z Tylerem a nie z nim. Słysząc słowa młodszego z pierwotnych kąciki moich warg uniosły się ku górze. Czułam że jestem piękna i komuś na mnie zależy, Tyler coraz rzadziej to okazywał. Ostatnio coraz bardziej się od siebie oddalamy, po za tym on się tak nie starał jak Klaus. Spojrzałam na wampira.
- Wiesz właściwie to nie powinnam. Czekam na Tylera ... jednak on już chyba nie przyjdzie.
Westchnęłam cicho, wiedziałam ze muszę kontynuować to co zaczęłam.
- Ale ok, niech Ci będzie.
Uśmiechnęłam się wstając z fontanny. Całą trójką ruszyliśmy do baru.
Cały wczorajszy dzień spędziłem na poszukiwaniach lekarstwa dla Eleny, nie miałem zbytnio czasu by nawet pomyśleć o czymś innym. No może moją głowę zawracała jedna myśl, piękna myśl bo dokładnie Caroline. Zanim ułożyłem się do snu narysowałem jej portret. Nie sprawiło mi to większej trudności, nigdy nie zapomniał bym przecież jak wygląda mój największy skarb. Dzisiaj rano zauważyłem że nie mamy w barku ani jednej butelki alkoholu, wysłałem więc jedną z hybryd by po nią poszła. A ja postanowiłem tym czasem przejść się z Kolem do baru. Lubiłem z nim tam chodzić, przez taką błahostkę miałem pewność że nasze relacje się nie zepsują i nie będzie próbował mnie wykończyć tak jak Rebekah. Po drodze rozmawiałem z nim o różnych sprawach. Więc zbytnio nie zwracałem uwagi na to kto obok nie przechodzi. Znajdowaliśmy się obok parku, szliśmy ludzkim tempem by nie wzbudzać podejrzeń wśród miejscowych. Nagle mym oczom ukazała się piękna dziewczyna, mój Anioł dokładnie. Zostawiłem więc Kola samego i szybko do niej podbiegłem. Siedziała na brzegu fontanny i spoglądała w wodę. Po krótkiej chwili zauważyłem w niej swoje odbicie, ona również je dostrzegła bo delikatnie się uśmiechnęła.
- Witaj kochana.
Powiedziałem cicho, jednak nie zabrakło w moim wyrażeniu swojego brytyjskiego akcentu który kusił wiele dziewcząt. Na mojej twarzy namalował się czuły uśmiech. Poszerzył się widząc jak się do mnie odwraca.
Caroline : Zaraz przyjdzie tu Tyler, Klaus ...
Powiedziała cicho spuszczając wzrok. Jednak mnie mało on obchodził, miałem kolejną okazję by porozmawiać z moją ukochaną. Usiadłem - obok niej patrząc w jej oczy. Chciałem by również w nie spojrzała.
- Możliwe, ale dopóki on nie przyjdzie nie zostawię Cię samej.
Odparłem posyłając jej swój czuły uśmiech. Wiedziałem że może udawać że mnie nienawidzi jednak w głębi duszy czuje coś do mnie. Dlatego tak dobrze nam się rozmawia gdy jesteśmy sami. Uniosła swoją głowę i spojrzała w moje oczy, otworzyła delikatnie usta jakby chciała coś powiedzieć ale po chwili zamknęła je. Zatopiłem się w jej oczach a ona chyba w moich. Przez dłuższą chwilę nie odzywaliśmy się do siebie, złapałem ją delikatnie za rękę. Jednak wszystko przerwał nam mój cudowny braciszek Kol.
Kol
Gy Klaus tak po prostu odszedł wkurzyłem się, bo musiałem pójść sam do baru. W głębi dostrzegłem Caroline, to pewnie przez nią zmienił plany, a raczej na pewno. Jednak ze mną nie ma tak łatwo. Początkowo stałem, czekałem na dalszy rozwój akcji. Gdy jednak w miarę wystarczająco się zbliżyli zacząłem działać. Szybko do nich podszedłem, stanąłem na przeciw nich.
- Co ja tu widzę, mój kochany braciszek z piękną Caroline.
Odparłem wesoło, w moim głosie można było wyczuć nutkę ironii. Gdy urwali swój kontakt wzrokowy na mojej twarzy wymalował sie triumfalny uśmiech. Klaus z pewnością chciał już coś powiedzieć jednak ja zwróciłem się do Caroline.
- Właśnie szedłem z bratem do baru, jednak nagle zmienił zdanie. No cóż nie ma co mu się dziwić, że wolał towarzystwo takiej ślicznej dziewczyny jak ty. Wiesz że cały czas rysuje twoje portrety ? On naprawdę Ciebie ...
I tu nie dokończyłem bo wyrwał się głos Nika.
Klaus : Kol !
Powiedział a właściwie warknął stanowczo co miało mi dać do zrozumienia że jeśli się nie zamknie zabije mnie, jednak ja mało sobie z tego robiłem.
- Spokojnie bracie, musisz się opanować.
Powiedziałem patrząc na niego, mój wzrok przeniósł się ponownie na Caroline.
-Ale co ja mówiłem ? Ach tak już pamiętam. Wybrałabyś się z nami do baru ? Było by mi bardzo miło, nam.
Mój wzrok cały czas był na niej, wiedziałem że w ten sposób uda mi się po wkurzać swojego brata.
Caroline
Postanowiłam że przejdę się i usiądę na fontannie, spojrzałam w wodę cały czas myśląc o swoim śnie. Widząc Klausa jakoś sama się uśmiechnęłam. Słysząc jego głos wiedziałam że muszę coś wykombinować, wymyśliłam więc spotkanie z Tylerem. Nie chciałam zostać sama z Klausem, bałam się że znowu mną zawładnie, że znowu namiesza mi w głowie. Co właściwie stało się. Na całe szczęście przerwał nam Kol, czułam że coraz bardziej zbliżam się do Niklausa co było złe, kocham i chodzę w końcu z Tylerem a nie z nim. Słysząc słowa młodszego z pierwotnych kąciki moich warg uniosły się ku górze. Czułam że jestem piękna i komuś na mnie zależy, Tyler coraz rzadziej to okazywał. Ostatnio coraz bardziej się od siebie oddalamy, po za tym on się tak nie starał jak Klaus. Spojrzałam na wampira.
- Wiesz właściwie to nie powinnam. Czekam na Tylera ... jednak on już chyba nie przyjdzie.
Westchnęłam cicho, wiedziałam ze muszę kontynuować to co zaczęłam.
- Ale ok, niech Ci będzie.
Uśmiechnęłam się wstając z fontanny. Całą trójką ruszyliśmy do baru.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Prolog
Caroline
~§ Ubrana w jasną sukienkę i białe kozaczki chodziłam ciemnymi uliczkami., właściwie myślę że wtedy wszystkie były ciemne gdyż była przerwa w dostawie prądu. Zastanawiało mnie tylko to dlaczego na dworze nikogo nie ma, jedynie od czasu do czasu przechodzili obok mnie jacyś ludzie. Jednak gdy chciałam się do nich odezwać ignorowali mnie, traktowali jak powietrze. Czując krople deszczu spojrzałam w niebo, uśmiechnęłam się delikatnie. Stałam tak na środku ulicy bez żadnego sensu, dopiero słysząc jakiś szelest obejrzałam się. Zauważyłam ciemną zakapturzoną postać, lekko się jej przestraszyłam dlatego zaczęłam iść. Widząc że podąża za mną przyśpieszyłam aż w końcu zaczęłam biec. Nie miałam pojęcia czego ode mnie chce, szybko skręciłam w ciemny zakamarek chcąc się ukryć. Postałam tam przez kilka minut, delikatnie wychyliłam głowę by sprawdzić czy ona nadal tam jest. Gdy stwierdziłam że jestem sama ruszyłam. Jednak robiąc pierwszy krok odbiłam się od czyjegoś torsu. Moim oczom ukazała się ta sama postać, jak podniosła rękę delikatnie się cofnęłam. Myślałam że coś mi zrobi jednak chciała zdjąć tylko kaptur.
- Tyler ?
Spytałam z niedowierzaniem, więc to on mnie straszył ... Ciekawiło mnie co on tu robi, jednak czując jego słodkie wargi przestałam o tym myśleć. Wampirzym tempem przycisnęłam go do ściany i namiętnie całowałam. Zaczęłam rozpinać jego koszulkę, gładząc umięśniony tors. Uniosłam głowę do góry by móc spojrzeć ukochanemu w oczy. Ale zamiast niego zauważyłam Klausa. Przerażona szybko się cofnęłam. §~
Od razu otworzyłam powieki, mój oddech przyśpieszył. Uspokoiłam się dopiero gdy zauważyłam że to był tylko sen a ja jestem w swoim domu. Przeniosłam swój wzrok na okno, rzeczywiście padało nawet grzmiało. Powoli opuściłam łóżko i zasłoniłam zasłony. Patrząc na zegarek dostrzegłam zmieniające się cyferki, właśnie nastała północ. Wróciłam do łóżka starając się nie myśląc o tym śnie. Skąd tam się wziął Klaus ? Już nawet nie mam pewności że z początku całowałam Tylera, nie wiem czy on tam w ogóle był. Ułożyłam się wygodnie i po chwili ponownie zasnęłam [...] Obudziłam się pełna energii nad ranem. Spojrzałam na bok gdzie czekało na mnie śniadanie. Na zegarku wyświetliła się 7 ale był weekend więc nie musiałam szykować się do szkoły. Mojej mamy pewnie nie ma w domu, już dawno wyszła do pracy. Czując cudne promienie słoneczne na mojej twarzy zawitał uśmiech. Leniwie wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Gdy byłam już czysta nałożyłam wygodne czarne rurki, czerwony top i czarną skórzaną kurtkę. Gdy zjadłam śniadanie opuściłam dom, myśląc o swoim dziwnym śnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)